Reklama
Rozwiń
Reklama

Krajobraz po rachunku sumienia

Adam Lisewski przegrał wybory. Odchodzi człowiek, który rządził Polskim Związkiem Szermierczym jak własnym folwarkiem.

Publikacja: 22.12.2008 02:35

Lisewski kończył swoje blisko 30-letnie rządy w milczeniu i z poczuciem zdrady. Porażki w pierwszej turze wyborów zupełnie się nie spodziewał. Po ogłoszeniu wyników wyszedł z sali i już nie wrócił, odmawiał komentarzy.

To była klęska – nie tylko Lisewskiego, ale też systemu władzy, który stworzył. Przez następne lata twarzą dyscypliny, która dała nam 22 olimpijskie medale, będzie Jacek Bierkowski. Najbardziej szanowany działacz z Polski w świecie szermierki, członek Komisji Technicznej Międzynarodowej Federacji Szermierczej.

Jeszcze kilka dni przed wyborami Lisewski zapewniał, że wygra. Ale w sobotę działacze postawili na zmianę. Wiedzieli, że związek, dla którego budżetowa dotacja jest wszystkim, nie może funkcjonować, mając przeciw sobie ministra sportu.

Od igrzysk w Pekinie związek szermierczy stał się symbolem zapaści polskiego sportu. Nie pomógł nawet srebrny medal zdobyty przez drużynę szpadzistów, bo i oni za przykładem florecistki Sylwiii Gruchały zaczęli opowiadać o ciemnej stronie związku. O konfliktach, pijaństwie prezesa i innych działaczy, organizacyjnym bezwładzie.

Zarządzona w październiku ministerialna kontrola w PZS wykazała szereg uchybień, ale minister Drzewiecki nie spieszył się z wprowadzaniem kuratora. Czekał na wynik wyborów, licząc na instynkt samozachowawczy działaczy.

Reklama
Reklama

Podczas sobotniego zjazdu delegaci dokończyli rachunek sumienia rozpoczęty w Pekinie. Lisewski, prezes od 1980 roku, z przerwą na lata 1988 – 1992, gdy szefem związku był Ryszard Parulski, zebrał tylko 21 głosów. Jacek Bierkowski aż 48. Trzeci kandydat, dziennikarz i działacz z Wrocławia Andrzej Szumski, wycofał się przed wyborami, przekazując swoje poparcie Bierkowskiemu. W nowym zarządzie nie ma żadnego działacza z dotychczasowych władz.

Bierkowski był jednym z czterech członków zarządu PZS, którzy dwa lata temu odeszli z władz związku w proteście przeciw stylowi rządzenia prezesa Lisewskiego. Oprócz niego zrezygnowali wówczas Adam Krzesiński, Ryszard Sobczak i Cezary Siess (dwaj ostatni są w nowym zarządzie).

Nowy prezes, wicemistrz świata w szabli w 1975 roku, dwukrotny olimpijczyk, inżynier po Politechnice Śląskiej, to człowiek niezależny finansowo. Jest dyrektorem ds. rozwoju w firmie Cybercom, zamierza prezesować społecznie i otoczyć się profesjonalistami.

Lisewski, brązowy medalista igrzysk w Meksyku (1968) w drużynie floretowej, był prezesem etatowym i ufał tylko tym, którzy mu potakiwali. Lubił czuć, że ma wpływ, że o wszystkim decyduje. Począwszy od tego, kto ma kogo trenować, po decyzje, komu ile sprzętu wydać, bo i takie historie się zdarzały. Przeprowadził związek przez burzliwe lata 80. i jego zasług w tamtym czasie nikt nie kwestionuje. Ale potem coraz bardziej rozmijał się z nową rzeczywistością, aż zupełnie stracił z nią kontakt.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama