Taka brzydka katastrofa

Byłoby dużym uproszczeniem obarczaniem winą za porażkę tylko Artura Boruca lub Michała Żewłakowa, który niefortunnie podawał mu piłkę. Cała reprezentacja zagrała wyjątkowo słabo.

Publikacja: 28.03.2009 19:19

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/03/28/taka-brzydka-katastrofa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Ale jeśli chwali się Leo Beenhakkera i tę drużynę za piękną grę i wspaniałe zwycięstwa nad Portugalią lub Czechami, to mecz z Irlandią Płn. trzeba będzie postawić na drugim końcu skali.

Dlatego nie piszę, że Polacy nie potrafią grać w piłkę, chociaż takie słowa cisną się na usta i pewnie wszyscy kibice ich używają. Potrafią, dość średnio, więc czasami udaje im się coś wbrew logice, a czasami jest tak, jak w Belfaście. Ilością popełnianych błędów można by obdzielić całe eliminacje - to słowa Michała Żewłakowa i trudno się z nimi nie zgodzić. Przegrywaliśmy nie raz w takim stosunku, ale rzadko wynikowi towarzyszyła taka złość, jak teraz. Złość i żal byłyby mniejsze, gdyby pokonała nas dobra drużyna, po jeszcze lepszej grze. Niestety, Irlandia wygrała zasłużenie, ale przy naszej wydatnej pomocy. Nie tyle gospodarze zwyciężyli, co my przegraliśmy, chociaż brzmi to nielogicznie.

Trudno się było dopatrzyć jakiejś myśli w naszych akcjach. Od początku oddaliśmy pole przeciwnikowi, który robił na nim co chciał, nie napotykając na większe trudności. Indywidualne błędy wszystkich czterech obrońców i bramkarza miały największy wpływ na porażkę, ale koledzy defensorów nie zrobili nic, żeby odrobić straty. Nie mieliśmy na boisku nikogo, kto byłby w stanie pokierować zespołem. Wszyscy poruszali się, jakby wcześniej ze sobą nie grali. Akcje rwały się po dwóch - trzech podaniach, następne było już niecelne. Był to efekt zarówno twardej gry Irlandczyków (a jaka miała być?), jak i kiepskiemu poziomowi techniki Polaków. Nie wyobrażam sobie Marcina Wasilewskiego, podbijającego piłkę więcej niż dziesięć razy.

Czy Leo Beenhakker tego wszystkiego nie dostrzegał? Musiał widzieć, ale też trudno mu zarzucić, że pomija w swoich wyborach jednych zawodników, a faworyzuje innych. Grali prawie wszyscy najlepsi lub w najlepszej formie (pamiętam o Pawle Brożku, Łukaszu Gargule, Rafale Murawskim, Jakubie Błaszczykowskim, ale to niewiele zmienia). Nie znam trenera, który podejmowałby decyzje przeciw sobie. Jest więc druga ewentualność - Beenhakker w swoich wyborach może się po ludzku mylić. I robi to coraz częściej.

Można się było spodziewać, że Artur Boruc, znajdujący się w trudnym okresie swojego życia, zostanie poddany dodatkowej presji. Jego błędy, mające wpływ na wyniki reprezentacji stają się niemal regułą. Po Bratysławie - Belfast. Może trener, wystawiając go, chciał mu pomóc, ale chyba go psychicznie wykończył.

Nie od dziś wiadomo, że Dariusz Dudka powinien grać jak najdalej od swojej bramki, żeby partner miał czas na naprawę jego błędów. Że Jakub Wawrzyniak jeszcze nie jest pewnym lewym obrońcą, i że kiedy oni wszyscy popełniają błędy, to i Michał Żewłakow ich nie uniknie.

Nie wiem po co wyszedł na boisko Tomasz Bandrowski, a jeśli trener miał jakieś wątpliwości z nim związane, to powinien się ich pozbyć już po kwadransie. Wiadomo, że Roger jest w słabej formie, Mariusz Lewandowski rzadko gra w klubie a Jacek Krzynówek potrzebuje czasu na powrót do formy, której już nie pamiętamy.

Ale jeśli jest taka sytuacja, a każdy trener ma kłopoty podobnego rodzaju, to właśnie na nim spoczywa odpowiedzialność odpowiedniego doboru drużyny i opracowania planu gry.

Oczywiście nie posądzam Beenhakkera, że takiego planu nie wymyślił. Ale wobec tego nie zorientował się, że powołał nieodpowiednich piłkarzy do jego realizacji i nie uświadomił im przed wyjściem z szatni, że jeśli umiejętności brakuje, to trzeba nadrobić braki ambicją. Irlandczycy tak właśnie się zachowywali.

Wariant z Robertem Lewandowskim na prawej pomocy i Ireneuszem Jeleniem w ataku był teoretycznie słuszny. Ale kiedy trener widział jak przebiega gra, powinien wystawić drugiego napastnika. Jeleń miał jedno dobre podanie i je wykorzystał. Jeśli już R. Lewandowski biegał po prawym skrzydle, to przy stanie 1:3 trener powinien wzmocnić siłę ataku i dodać Jeleniowi do pomocy Marka Saganowskiego, a nie zastępować jednego drugim. Jeleń miałby prawo zachować się przy zmianie jak kiedyś Euzebiusz Smolarek wobec Beenhakkera.

Smutne to wszystko, bo Leo Beenhakker tak ładnie mówi, wie wszystko lepiej, poucza nas a jednocześnie traci w oczach Polaków mnóstwo sympatii i życzliwości, jakie mu towarzyszyły, kiedy zaczynał u nas pracę.

[b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/03/28/taka-brzydka-katastrofa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Ale jeśli chwali się Leo Beenhakkera i tę drużynę za piękną grę i wspaniałe zwycięstwa nad Portugalią lub Czechami, to mecz z Irlandią Płn. trzeba będzie postawić na drugim końcu skali.

Pozostało 93% artykułu
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje