Kiedy sąsiad lub kolega z pracy wpada w tarapaty, w wielu oczach pojawia się radosny błysk. Gdyby ktoś potrafił tę energię wyemitowaną tylko jednego dnia wykorzystać, można by pewno oświetlić miasto sporej wielkości. Skąd zatem pretensje do hiszpańskiego kolarza Alberto Contadora, który przedwczoraj radośnie błysnął oczami, gdy jego najgroźniejszy rywal Andy Schleck z Luksemburga stanął na poboczu drogi z powodu awarii łańcucha?
Na pewno stąd, że od mistrzów sportu kibice wymagają więcej niż od siebie samych. Na co dzień ludzie w większości przypadków zachowują się tak samo jak Contador, który podkręcił tempo, widząc problemy rywala. Bez skrupułów wykorzystał sytuację, odrobił straty do Schlecka i został liderem Tour de France. Kibice jednak gwizdali, kiedy Hiszpan na mecie zakładał żółtą koszulkę. Chcieliby lidera nieskazitelnego, woleliby, aby Contador udowodnił swoją wyższość nad Luksemburczykiem w sportowej walce.
[wyimek]Contadorowie nie spadli z Księżyca, to są nasi ludzie, krew z naszej krwi[/wyimek]
To pocieszające, że w narodach (gwizdali, jak mniemam, nie tylko Luksemburczycy) jest jeszcze tęsknota za czystym sportem, w którym pozostaje mnóstwo miejsca na szlachetne gesty i szacunek dla rywala. Trudno wszakże tę tęsknotę zrozumieć, jeśli się wie, że Contadorowie nie spadli z Księżyca. To są nasi ludzie, krew z naszej krwi. A my przecież tak rzadko wznosimy się ponad moralną przeciętność, i to nie tylko w życiu codziennym, ale także na trybunach stadionów. Weźmy polskich kibiców siatkówki, najwspanialszych ponoć na świecie, którzy robią przeraźliwy tumult, gdy serwują rywale. Nikt tego nie potępia, bo to dziś światowa norma. Tylko że odległym efektem takich zachowań może być właśnie błysk w oczach Alberto Contadora.
Jakże jednak wspaniały byłby hiszpański mistrz kolarstwa, gdyby postanowił się zatrzymać i poczekać na Schlecka. Jakże byłby za to podziwiany i wielbiony na całym świecie. Stałby się przeciwwagą dla francuskiego piłkarza Thierry’ego Henry’ego, który zagrał piłkę ręką i nie znalazł w sobie dość siły, by się natychmiast do tego przyznać. Gdyby Contador zachował się inaczej, dostałby liczne nagrody fair play, stawiano by go za wzór kibicom. Może nastąpiłaby odwrotna reakcja łańcuchowa i za sprawą hiszpańskiego cyklisty polscy miłośnicy siatkówki przestaliby gwizdać podczas serwisu rywali?