Powiedzieli: rób, co chcesz. Mama tylko nieśmiało doradzała, żebym najpierw zdał maturę. W pewnym momencie ten Polak mówi, że klub się rozmyślił. Nie mogłem się z tym pogodzić. Przecież to oni dopytywali się, czy na pewno przyjadę, a teraz sami rezygnują? Byłem załamany. Akurat w Bydgoszczy, przy okazji targów rowerowych, było zakończenie sezonu. Wiedziałem, że przyjedzie Zenon Jaskuła. Czatowałem na niego pod hotelem, a w końcu znalazłem na targach i poprosiłem o przysługę.
[b]I Jaskuła panu pomógł? [/b]
Chciałem, żeby zadzwonił do drużyny, która mnie chciała, i zapytał, dlaczego się rozmyślili, ale on mi odpowiedział, że ma kolegę, który tworzy właśnie drużynę młodzieżowców i szuka Polaków. Na mistrzostwach świata w San Sebastian nikt z polskiej kadry młodzieżowej nie przystał na jego propozycję. Ja zgodziłem się od razu. Po kilku dniach zadzwoniłem do Zenka i usłyszałem: “Jedziesz do Włoch”. Tak znalazłem się w drużynie San Paolo spod Pizy. Moim szefem był Giovanni Baldini, były masażysta Mapei i grupy GB MG, gdy Jaskuła w jej barwach zajmował trzecie miejsce w Tour de France. Dużo się nauczyłem przez trzy lata startów wśród młodzieżowców. Po jakimś czasie, już mówiąc po włosku, znalazłem ekipę z Veneto i dowiedziałem się, że Polak, który miał dopilnować kontraktu, twierdził, że kadra chce za mnie dziesięć rowerów. Mniejsza z tym, że ma on we Włoszech sklep rowerowy. Polski Związek Kolarski żadnych warunków nie stawiał. Trener Andrzej Piątek i prezes Wojciech Walkiewicz mówili: jedź za granicę, tylko przyjeżdżaj na mistrzostwa świata i Europy.
[b]Teraz Ivan Basso, dwukrotny zwycięzca Giro d’Italia, postawił swoim pracodawcom z Liquigasu warunek, że jeśli chcą go u siebie, powinni również podpisać kontrakt z panem.[/b]
Pamiętam scenę z Giro d’Italia 2006. Jechaliśmy w trójkę z Giovannim Lombardim na płaskim etapie gdzieś w okolicach Liege, skąd wyścig startował. Ivan i “Lomba” z konkurencyjnej drużyny, ja w środku. Basso rzucił do Lombardiego: “W przyszłym roku go bierzemy”. Ten odpowiada: “Pewnie”. Ale wyszło, jak wyszło. W związku z Operacją Puerto (afera dopingowa, w efekcie której Basso został zdyskwalifikowany na dwa lata – przyp. m.c.) trzeba było odłożyć plany na trzy lata. Teraz Ivan zastrzegł, że przedłuży umowę z Liquigasem pod warunkiem, że zostanę w drużynie. Kontrakt na lata 2011 – 2012 podpisałem w tym samym tygodniu co on. Byłem jednym z trzech zawodników, którzy pierwsi złożyli podpisy na nowych umowach, obok Basso i Vincenzo Nibalego. To zdecydowanie najlepszy kontrakt w mojej karierze.
[b]Twierdzi pan, że ma talent, ale głównie do pracy...[/b]