Większość ruchów, jakie należy wykonywać, aby dobrze prowadzić łódź, wcale nie jest oczywista, przeciwnie, niektóre są wręcz odwrotne do tego, co samo narzuca się na lądzie. I właśnie z tego powodu żeglowania nie można się nauczyć z książki.
Tak zaczyna się jeden z francuskich podręczników żeglarstwa, „Le cours des Glenans”. I właśnie dlatego na kursach i obozach żeglarskich coraz więcej ludzi w Polsce dowiaduje się, jakim halsem płyną, bajdewindem czy baksztagiem, do czego służy zwrot przez rufę i dlaczego nie da się pozamiatać kilwateru. Tę wiedzę widać coraz wyraźniej na polskich jeziorach, naturalnych i sztucznych, i na zalewach – coraz bardziej roi się tam od żagli. Nawet jeśli u wielu ludzi nie jest to pasja, tylko uleganie modzie i snobizmowi – to też dobrze, ponieważ taki snobizm jeszcze nikomu nie zaszkodził, tak jak nie szkodzi snobistyczne bywanie w filharmonii. Ostatecznie życie i tak weryfikuje wszelki fałsz, zwłaszcza życie na wodzie, pod żaglami.
Gdy w 1918 roku powstawało Stowarzyszenie Pracowników na Polu Rozwoju Żeglugi Bandera Polska, jednym z jego celów była „popularyzacja idei żeglugi i sportów wodnych wśród szerokich warstw społeczeństwa polskiego”. Wówczas brzmiało to nieco jak pobożne życzenie, żeglarzy w Polsce było tak mało, że wszyscy praktycznie znali się osobiście. Teraz jest to już niemożliwe, ponieważ ludzi żeglujących są w Polsce dziesiątki tysięcy, „patentowych” sterników i załogantów bez papierów.
Toteż doszło do tego, do czego dojść musiało, gdy na wodach śródlądowych zrobiło się rojno: jachty pod polską banderą opuściły za ciasne własne akweny, wyruszyły w świat, pływają po wodach równikowych i podbiegunowych. Praktycznie nie ma roku, by polscy żeglarze nie odbywali oceanicznych rejsów, załogowo i samotnie. Także w tej chwili gdański żeglarz Zbigniew Gutkowski jest na trasie ekstremalnie trudnych regat samotników dookoła świata Velux 5 Oceans.
Za osiągnięcia tego rodzaju „grozi” honorowy tytuł Rejs Roku, przyznany pierwszy raz po wokółziemskim rejsie Leonida Teligi. Wybitne osiągnięcia nagradzane były także tytułem Jachtsmena Roku i Srebrnym Sekstantem. Ale dotyczy to żeglarstwa morskiego. A przecież z wiatru i żagla korzystają również żeglarze startujący w klasach olimpijskich, deskarze, bojerowcy. W ich przypadku nie ma mowy o rejsach, w zasadzie nawet nie są zwykłymi jachtsmenami.