31-letni Lucian Bute jeszcze nie przegrał. Z 27 zwycięskich pojedynków aż 22 rozstrzygnął przed czasem. Jest mistrzem świata organizacji IBF w wadze superśredniej i trudno zrozumieć, dlaczego zabrakło go w głośnym turnieju SuperSix. Ale jeśli pokona w nocy z soboty na niedzielę w Montrealu Irlandczyka Briana Magee, to w następnej walce zmierzy się z byłym mistrzem tej kategorii (WBC), Duńczykiem Mikkelem Kesslerem.
– Chciałem z nim walczyć już w marcu, ale ma problemy ze wzrokiem – tłumaczy Bute. Zdrowotne faktycznie kłopoty sprawiły, że Kessler po wygranej z Carlem Frochem i odebraniu mu pasa WBC wycofał się z turnieju. Teraz chce wrócić na ring i zmierzyć się z Bute, którego bardzo ceni.
Ale Rumun najpierw musi się uporać w Montrealu z ambitnym Magee. Irlandczyk z Belfastu (34 zwycięstwa, 3 porażki, 2 remisy) jest aktualnym mistrzem Europy. Ostatni raz przegrał w 2006 roku. Znokautował go wtedy w 11. rundzie Froch, a stawką było mistrzostwo Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej.
Magee jest twardy, lubi się bić, ale musi uważać, gdyż Bute to jeden z najmocniej bijących mistrzów wagi superśredniej. Wysoki (188 cm), dobry technicznie, ma nokautujące uderzenie. W ubiegłym roku pokonał przed czasem Amerykanina Jesse'ego Brinkleya i Kolumbijczyka Edisona Mirandę. Dwa lata temu znokautował Meksykanina Librado Andrade.
W czasach amatorskich jego największym sukcesem było zdobycie brązowego medalu mistrzostw świata w Houston (1999) w kategorii półśredniej. Bute jest jednym z wielu rumuńskich pięściarzy, którzy podpisali zawodowe kontrakty w Kanadzie. Oprócz niego mistrzami świata zostali Leonard Doroftei (WBA – lekka) i Adrian Diaconu (WBC – półciężka). Pierwszy z nich, znany w trakcie zawodowej kariery jako Leonard Dorin, był amatorskim mistrzem świata i dwukrotnym brązowym medalistą olimpijskim. Wywalczył też mistrzostwo Europy. Później wrócił do Rumunii, jest trenerem i ma własną restaurację.