Mistrzostwa świata zaczynają się w niedzielę w Szanghaju. Dwa lata temu w Rzymie padał rekord za rekordem, a komentatorzy równie często jak nazwisko zwycięzcy wymieniali markę kostiumu, w którym pływał. Na Foro Italico nie wystarczało bowiem dobre przygotowanie, bez odpowiedniego sprzętu nie było czego szukać w tej kosmicznej rywalizacji.
Na szczęście pływanie wróciło na ziemię. Międzynarodowa federacja (FINA) zakazała używania kontrowersyjnych strojów, co może oznaczać brak rekordów w Szanghaju. Jeśli jakiś padnie, to zapewne na dłuższych dystansach.
Polacy nie będą należeć do faworytów tego wyścigu. Reprezentacja liczy 12 osób, ale na palcach jednej ręki można wskazać tych, którzy zakwalifikują się do finałów.
Prezes Polskiego Związku Pływackiego Krzysztof Usielski zapytany, na co liczy, odpowiada, że tłuste lata to już historia i możemy się spodziewać najwyżej jednego medalu. Najbliżsi podium są wicemistrz świata z Rzymu Paweł Korzeniowski (200 m motylkiem), Mateusz Sawrymowicz (1500 m) i Radosław Kawęcki (200 m stylem grzbietowym).
Świat uciekł Otylii
Cieszy powrót do światowej czołówki Sawrymowicza, mistrza świata sprzed czterech lat z Melbourne na 1500 m. W słońcu Kalifornii nabrał chęci do treningów, mając obok siebie na pływalni wielu mistrzów, uwierzył, że może z nimi wygrywać.