Tym samym umocnił się na pozycji lidera wyścigu. Kolejne miejsca na podium zajęli Australijczycy - Heinrich Haussler i Graeme Brown. Najlepszy z Polaków - Rafał Majka (Saxo Bank) był 29.
W klasyfikacji generalnej Kittel wyprzedza o 7 sekund rewelacyjnego Adriana Kurka z reprezentacji Polski.
Kurek wystartował z Częstochowy w koszulce najaktywniejszego i z bojowymi zamiarami. Kilka kilometrów po starcie oderwał się od peletonu razem z Bartłomiejem Matysiakiem z ekipy CCC, Francuzem Pierre'em Cazaux i Włochem Paolo Bailettim. Skład ucieczki był niemal identyczny jak w niedzielę na etapie z Pruszkowa do Warszawy. Nową twarzą był tylko Bailetti.
Dwaj Polacy, Francuz i Włoch nie narzekali na współpracę. Dawali sobie solidne, mocne zmiany i ich przewaga szybko urosła do pięciu minut. Po drodze dzielili się punktami na lotnych i górskich premiach. Kurek wygrał finisze w Siewierzu i Mierzęcicach, w Porębie był drugi i zainkasował łącznie osiem sekund bonifikaty, stając się "wirtualnym" liderem wyścigu. Z kolei Matysiak był pierwszy na górskich premiach w Będzinie i Dąbrowie Górniczej, co oznaczało, że odbierze różową koszulkę najlepszego "górala" Michałowi Gołasiowi.
Peleton trzymał jednak ucieczkę pod kontrolą i nie ulegało wątpliwości, że doścignie śmiałków. Ostatecznie stało się to na rundach w Dąbrowie Górniczej, gdy do mety zostało 12 kilometrów. Na wyczyny Kurka musiał zareagować Kittel. Tylko skutecznym finiszem mógł obronić żółtą koszulkę. Ostatnia, pięciokilometrowa runda w Dąbrowie - to nerwowe przepychanki w peletonie. Półtora kilometra przed metą doszło do dużej kraksy, w której ucierpiał m.in. Błażej Janiaczyk (CCC). Kittel był już wtedy z przodu, znakomicie rozprowadzany przez Holendra Toma Veelersa.