Reklama

Wygrasz czy przegrasz – będziesz podejrzany

Aktualizacja: 30.04.2012 01:37 Publikacja: 30.04.2012 01:35

Piłkarze należą do kategorii zawodowej o niedużym stopniu zaufania społecznego. Przez lata, wspólnie z trenerami, sędziami i działaczami piłkarskimi robili wszystko, aby nas do siebie zrazić. Gdyby było inaczej, prokuratorzy z Wrocławia, panowie Krzysztof Grzeszczak i Robert Tomankiewicz, nie staliby się futbolowymi ekspertami. Krótko mówiąc, kiedy pada jakiś niespodziewany wynik, przeciętny kibic zaczyna się zastanawiać, czy mecz był uczciwy.

Im bliżej końca rozgrywek, tym podejrzeń więcej. I nic nie poradzę na to, że choćby wszyscy piłkarze kierowali się zasadami fair play, to wątpliwości pozostaną.

W Polsce sami zawodnicy doprowadzili do takiego stanu.

Sytuacja powtarza się co rok. Jak już jakaś drużyna wygra kilka meczów z rzędu i wydaje się, że może osiągnąć więcej, nagle ponosi porażkę z przeciwnikiem teoretycznie słabszym. Oczywiście mówimy wtedy o ambicji i zaangażowaniu zwycięzców, dzieląc się jakimiś wątpliwościami. Ale dopóki nie ma dowodów  nieuczciwości, dziennikarz nie może być prokuratorem. Tyle że niejednokrotnie i my wychodziliśmy na idiotów, pisząc z zapałem o meczach, które po latach okazywały się sprzedane. A jak sprzedane, to i kupione.

Czy korupcja w Polsce odeszła w przeszłość? Ludzie bywali twierdzą, że nie. Jeśli mają rację, to znaczy, że podniósł się poziom futbolu. Do niedawna mówiło się bowiem, że nasi futboliści są tak słabi, że nawet meczu nie potrafią sprzedać tak, aby trudno się było zorientować. Przeciwstawiano ich pokoleniu ojców, którzy robili to z gracją i wdziękiem.

Reklama
Reklama

W celu osiągnięcia wiarygodności bili się na boisku, ubliżali sobie, oskarżali się w mediach, a potem dzielili się pieniędzmi.

Brak zaufania jest przykry dla tych, którzy o coś walczą – o tytuł, prawo gry w europejskich pucharach, bronią się przed spadkiem.

W nich właśnie budzą się siły i umiejętności, o jakie trudno było ich posądzać. Dzięki nim Lechia zwyciężyła Widzew w Łodzi, a ŁKS wywiózł punkt z Chorzowa. Ruchu nie dopingowali kibice, ponieważ nie wpuszczono ich na stadion. Grupa sabotażystów w niebieskich barwach wywołała awantury podczas meczu Ruch – Górnik, a karę ponieśli wszyscy kibice Ruchu. W czasie kiedy drużyna walczy o tytuł mistrza, to rzeczywiście patologiczne zjawisko.

Legia, Lech i Śląsk są w porównaniu z Ruchem w komfortowej sytuacji. Mecz Lecha z Polonią oglądało 26 tys. widzów, Śląska z Zagłębiem Lubin – 15 tys., a Legii z Jagiellonią blisko 25 tys. Może to oznaczać nie tylko wiarę w zwycięstwo swoich faworytów, ale i w uczciwość. Życzę panom prokuratorom, żeby nie mieli co robić.

Piłkarze należą do kategorii zawodowej o niedużym stopniu zaufania społecznego. Przez lata, wspólnie z trenerami, sędziami i działaczami piłkarskimi robili wszystko, aby nas do siebie zrazić. Gdyby było inaczej, prokuratorzy z Wrocławia, panowie Krzysztof Grzeszczak i Robert Tomankiewicz, nie staliby się futbolowymi ekspertami. Krótko mówiąc, kiedy pada jakiś niespodziewany wynik, przeciętny kibic zaczyna się zastanawiać, czy mecz był uczciwy.

Im bliżej końca rozgrywek, tym podejrzeń więcej. I nic nie poradzę na to, że choćby wszyscy piłkarze kierowali się zasadami fair play, to wątpliwości pozostaną.

Reklama
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama