Do nieszczęścia doszło w trzecim biegu. Richardson upadł, po tym jak zahaczył o koło motocykla Tomasza Jędrzejaka. Nie podniósł się o własnych siłach, został przetransportowany do szpitala.
Żużel miał w genach. Jego ojciec Colin Richardson jeździł na angielskich torach w latach 70., a wujek Steve Weatherley ścigał się z Markiem Cieślakiem w barwach White City (Steve był sparaliżowany na skutek poważnego urazu). Mama Julie pracowała jako prezenterka telewizyjna. Emma, koleżanka Lee z lat szkolnych, potrafiła zadbać o każdy detal domowego ogniska. Urodziła mu trzech synów.
Kiedy zdobył tytuł mistrza świata juniorów w Vojens w 1999 roku, Brytyjczycy uwierzyli, że narodził się nowy talent na miarę Mike'a Lee, Gary'ego Havelocka, Marka Lorama. Lee tych nadziei jednak nie spełnił.
Ale dla angielskiego klubu i reprezentacji gotów był zrobić dużo: wiele razy wsiadał na motocykl z niezaleczonym urazem obojczyka, barku, kolana. Wystarczył jeden telefon trenera, aby Lee zjawił się na drugim krańcu Europy. Mógł nie mieć przygotowanych silników, mógł zadłużyć się na tysiące funtów, ale ścigał się z sercem.
Kiedy miał już rodzinę, znalazł oparcie i ciepło u najbliższych, ograniczał liczbę startów. Wiedział, że już nie będzie mistrzem świata, ale chciał jeździć, bo speedway sprawiał mu ogromną frajdę i zapewniał stabilizację finansową.