Letnie igrzyska wyleczone z Kataru - na razie

Dauha znów odpadła z wyścigu o olimpiadę, tym razem w 2020 r. Szejkowie tego tak nie zostawią

Publikacja: 24.05.2012 22:01

Katarczyczy zapowiadają walkę o igrzyska 2024

Katarczyczy zapowiadają walkę o igrzyska 2024

Foto: AFP

Zarząd MKOl skrócił właśnie listę kandydatów do organizowania igrzysk 2020 roku z pięciu do trzech miast. Zostawił Madryt, Tokio i Stambuł, skreślił -  tak jak cztery lata temu -  Baku i Dauhę.

Stolica coraz bogatszego dzięki ropie Azerbejdżanu wydała w ostatnich latach miliard dolarów na obiekty sportowe, ale MKOl czeka, aż obok hal i stadionów wyrośnie też wystarczająco dużo hoteli i dróg. A z Dauhą sprawa jest bardziej skomplikowana: większość obiektów stoi, szejkowie czekają, żeby spełnić wszelkie zachcianki sportowców i działaczy. Ale jest jeden problem: chcą je spełniać w październiku, a nie w lipcu lub sierpniu, tradycyjnych miesiącach na igrzyska, bo wtedy są u nich upały nie do zniesienia.

Już cztery lata temu Katarczycy odpadli właśnie z tego powodu, ale zdania nie zmienili. Szefowie ruchu olimpijskiego też nie: obawiają się, że igrzyska w październiku, poza sezonem urlopowym, wciśnięte między piłkarskie mecze klubów i reprezentacji, skończyłyby się telewizyjną katastrofą.

Od zaproponowanych przez Baku i Dauhę miliardów z ropy i gazu MKOl wolał trzy kandydatury niewolne od problemów: Madryt w środku gospodarczego kryzysu (z tego samego powodu wcześniej z walki odpadł Rzym, któremu rząd odmówił gwarancji), Tokio rok po tsunami w Japonii i Stambuł, który ciągle nie wie, czego bardziej chce w 2020 roku: gościć igrzyska czy jednak Euro, bo o mistrzostwa Europy też się stara.

Jeśli UEFA przyzna Turcji ten turniej, to Stambuł odpadnie z walki o igrzyska, tu MKOl stawia sprawę jasno. Gospodarz olimpiady zostanie wybrany we wrześniu 2013 roku w Buenos Aires.

Szejkowie poddawać się nie zamierzają. -  Dla nas to nie jest kwestia, "czy będziemy mieli igrzyska", ale kiedy -  mówi szefowa katarskiej kandydatury Noora Al Mannai i zapowiada walkę o igrzyska 2024.

Katarczycy to dobrzy wujkowie wielu federacji sportowych, siłę ich przekonywania znamy choćby ze zwycięskiej walki o mundial w 2022 r. Niektórzy mówią, że właśnie dlatego MKOl nie dopuszcza Dauhy do finału walki o igrzyska: bo tam decyzja nie należy już do zarządu, ale do wszystkich członków. I wielu z nich dałoby się uwieść katarskim czarom nawet za cenę igrzysk w październiku.

Zarząd MKOl skrócił właśnie listę kandydatów do organizowania igrzysk 2020 roku z pięciu do trzech miast. Zostawił Madryt, Tokio i Stambuł, skreślił -  tak jak cztery lata temu -  Baku i Dauhę.

Stolica coraz bogatszego dzięki ropie Azerbejdżanu wydała w ostatnich latach miliard dolarów na obiekty sportowe, ale MKOl czeka, aż obok hal i stadionów wyrośnie też wystarczająco dużo hoteli i dróg. A z Dauhą sprawa jest bardziej skomplikowana: większość obiektów stoi, szejkowie czekają, żeby spełnić wszelkie zachcianki sportowców i działaczy. Ale jest jeden problem: chcą je spełniać w październiku, a nie w lipcu lub sierpniu, tradycyjnych miesiącach na igrzyska, bo wtedy są u nich upały nie do zniesienia.

Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń