Ceremonia poszukiwania ostatniego medalu

W sobotę szansa na radość Marty Walczykiewicz w kajakowym sprincie. Piotr Siemionowski już odpadł

Publikacja: 11.08.2012 09:00

Marta Walczykiewicz to nasza największa nadzieja na sukces w ostatni olimpijski weekend

Marta Walczykiewicz to nasza największa nadzieja na sukces w ostatni olimpijski weekend

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Korespondencja z Londynu

Czas wielkiego napięcia minął, zaczęły się dożynki. W wiosce olimpijskiej coraz trudniej się skupić, bo ci nieliczni, którzy jeszcze mają starty, giną w tłumie tych, którzy się rzucili do zabawy, niezdrowego jedzenia i nocnych klubów. W gazetach już można znaleźć reklamy z bohaterami spoza igrzysk, a futbol zaczyna śmielej walczyć o swoje miejsce, bo start lig blisko. Coraz częściej słychać: „A ty kiedy wylatujesz?".

Zostały ostatnie dwa dni. Czas lekkoatletyki, finałów w grach zespołowych i czekania na ceremonię zamknięcia. Liczyliśmy, że to będzie dzięki siatkarzom również nasz czas, ale skończyło się jak zwykle. Została nam dobrze znana, odświeżana co cztery lata, ceremonia poszukiwania medalu. Tego, który pozwoli potem powiedzieć, że nie było tak najgorzej.

W Atenach udało się w ostatni weekend igrzysk znaleźć złoto wioślarzy Roberta Sycza i Tomasza Kucharskiego, w Pekinie srebro kajakarek Anety Koniecznej i Beaty Mikołajczyk. A ceremonia zawsze wygląda tak samo. Wszyscy z olimpijskiej ekipy zjeżdżają się w jedno miejsce, bo innych poważnych szans już nie ma. I wypatrują: będzie ten dziesiąty, jak w Atenach i Pekinie, czy nie będzie. W Londynie już jest, dzięki Anicie Włodarczyk, ale żeby zatrzeć te wszystkie niedobre wspomnienia i wydostać się z trzeciej dziesiątki klasyfikacji medalowej (w Pekinie Polska zajęła 20. miejsce), potrzeba jeszcze złota.

A w piątek znów się okazało, że nawet nasi seryjni zwycięzcy, mistrzowie świata i Europy, podczas igrzysk tracą odporność na ciosy. Kajakarz Piotr Siemionowski, najlepszy sprinter poprzedniego sezonu, odpadł już w półfinale. Z wyścigu na 200 m awansowało do finału aż czterech, on przypłynął szósty.

W niedzielę zakończenie igrzysk. Następne za cztery lata w Rio de Janeiro

Gdy się już dowlókł do hangaru, powiedział do trenera tylko: – Dałem ciała. Potem dodał: – Przepraszam. To największa porażka mojego życia. Będąc jeszcze w Polsce, oglądałem, jak przegrywają inni, a teraz ja zawiodłem. Nie będę się niczym tłumaczył. Kontuzję wyleczyłem już dawno, organizacyjnie wszystko było super, przedbieg mnie podbudował, bo awansowałem do półfinału, ścigając się właściwie tylko przez 100 metrów, oszczędzając siły. Presja też mnie nie sparaliżowała. Finiszowe metry to moja najlepsza broń. A dziś właśnie na nich straciłem najwięcej.

– Jesteśmy zrozpaczeni, takiego zakończenia nikt się nie spodziewał – mówił trener Mariusz Słowiński.

Marta Walczykiewicz, wicemistrzyni świata w sprincie, startowała po Siemionowskim, zdążyła jeszcze obejrzeć jego wyścig i wpadła w popłoch. – W zeszłym roku na mistrzostwach świata Piotrek dał radę pierwszy, a ja po nim. Przestraszyłam się, że skoro jemu nie poszło, to i ja przegram. Na szczęście koleżanki z kadry szybko mi to wybiły z głowy – opowiadała. W półfinale szybsza od niej była tylko węgierska legenda Natasa Janics.

– Natasa finiszowała mocno, bo zależało jej, żeby w finale płynąć ze środkowego toru. Odpuściłam, drugie miejsce dało mi siódmy tor, czyli ten, który lubię najbardziej – mówiła Walczykiewicz, gdy już wysiadła ze swojego czarnego kajaka w fioletowe gwiazdki.

Marta ma 25 lat, kolczyk w prawej brwi, w uszach srebrne gwiazdki wysadzane kamieniami, gwiazdkę wytatuowaną na karku. Strój musi mieć w narodowych barwach, a nie różowy albo fioletowy, choć takie lubi najbardziej, ale jak mówi Beata Mikołajczyk, brązowa medalistka z dwójki: – Przynajmniej te kolorowe gwiazdki przemyciła w kajaku. W sobotę o 11.21 to na nią będą patrzeć wszyscy szukający medalu. Plan był taki: jeszcze w piątek trening, po nim kilka odcinków serialu „Za wszelką cenę", o amerykańskich gimnastyczkach, walczących o start na igrzyskach. A potem do dzieła.

Korespondencja z Londynu

Czas wielkiego napięcia minął, zaczęły się dożynki. W wiosce olimpijskiej coraz trudniej się skupić, bo ci nieliczni, którzy jeszcze mają starty, giną w tłumie tych, którzy się rzucili do zabawy, niezdrowego jedzenia i nocnych klubów. W gazetach już można znaleźć reklamy z bohaterami spoza igrzysk, a futbol zaczyna śmielej walczyć o swoje miejsce, bo start lig blisko. Coraz częściej słychać: „A ty kiedy wylatujesz?".

Pozostało 89% artykułu
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką