Uciekając przed deszczem

W niedzielę Grand Prix Singapuru. Nocnym wyścigiem kierowcy Formuły 1 rozpoczynają morderczą końcówkę sezonu

Publikacja: 22.09.2012 00:11

Uciekając przed deszczem

Foto: AFP

Tegoroczne zmagania kończą się za dziewięć tygodni w Brazylii i w tym czasie odbędzie się aż siedem Grand Prix – pierwsza z nich w niedzielę, na ulicznym torze w Singapurze.

Zawody w azjatyckiej metropolii to jedyny wyścig, który w całości odbywa się po zapadnięciu zmroku. Wokół liczącej pięć kilometrów długości pętli rozmieszczono 1600 reflektorów, które oświetlają nitkę toru z mocą cztery razy większą niż spotykana na stadionach piłkarskich. Kierowcy zgodnie twierdzą, że z widocznością nie mają najmniejszych problemów, ale jak dotąd wszystkie cztery edycje Grand Prix Singapuru odbywały się w suchych warunkach. W piątek przed treningami lało jak z cebra i chociaż przed rozpoczęciem pierwszej sesji deszcz odpuścił, to nie wiadomo, czy tropikalne ulewy nie dadzą się zawodnikom we znaki podczas reszty weekendu. Ostre światło reflektorów w połączeniu z wodnym pyłem spod kół samochodów może spowodować, że jazda w takich warunkach nie będzie możliwa.

– Trudno powiedzieć, co będzie w razie opadów, bo jak dotąd nikt nigdy nie jeździł samochodem Formuły 1 przy sztucznym świetle przy padającym deszczu – mówił broniący tytułu Sebastian Vettel, który rozpoczął weekend w Singapurze od uzyskania najlepszego czasu w obu piątkowych treningach. – Na pewno będzie bardzo ślisko, bo nawierzchnia nawet w suchych warunkach ma niską przyczepność.

Kierowca Red Bulla ma przed sobą trudne zadanie: dwa tygodnie temu na Monzy nie dojechał do mety i w klasyfikacji kierowców spadł z drugiego na czwarte miejsce, a do prowadzącego Fernando Alonso traci już 39 punktów. We Włoszech po raz drugi w tym sezonie zepsuł się alternator w jego samochodzie. Firma Renault, dostarczająca jednostki napędowe mistrzom świata – a także ekipom Lotus, Williams i Caterham – ma twardy orzech do zgryzienia, bo w tym roku ten element uległ awarii już sześć razy (podczas GP Europy w Red Bullu Vettela i Lotusie Romaina Grosjeana, na Monzy dwa razy w Red Bullu i raz w Lotusie, a podczas testów opon prowadzonych przez firmę Pirelli identyczna usterka przytrafiła się w testowym samochodzie Renault z sezonu 2010).

Jeszcze dziesięć lat temu nikogo takie usterki by nie dziwiły – dawniej sytuacje, w których podczas wyścigu psuło się kilka samochodów, wcale nie należały do rzadkości. Jednak obecnie awarie w autach Formuły 1 przytrafiają się bardzo rzadko – zwłaszcza w konstrukcjach czołowych ekip, do jakich bez wątpienia należą zespoły Red Bull i Lotus.

O tym, jak ważne jest regularne zdobywanie punktów, dobitnie przekonuje przykład Alonso. Ferrari Hiszpana wcale nie jest najszybszym samochodem w stawce, ale lider mistrzostw tylko raz w tym sezonie zakończył weekend z zerowym dorobkiem punktowym. Systematycznie powiększa swoje konto i przed zawodami w Singapurze – gdzie zwyciężał cztery i dwa lata temu – ma 37 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Lewisem Hamiltonem. Niezależnie od wyników nocnego wyścigu na ulicznym torze Marina Bay, Alonso pozostanie liderem przynajmniej do rozgrywanej za dwa tygodnie Grand Prix Japonii: w jednym wyścigu można zdobyć maksymalnie 25 punktów.

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont