Dostałem ważny sygnał

Rozmowa z Eugenem Polanskim o śpiewaniu hymnu, trudnym powrocie do klubu po Euro i Robercie Lewandowskim.

Publikacja: 03.12.2012 00:30

Eugen Polanski ma 26 lat, w reprezentacji Polski rozegrał 16 spotkań. Urodził się w Sosnowcu, do Nie

Eugen Polanski ma 26 lat, w reprezentacji Polski rozegrał 16 spotkań. Urodził się w Sosnowcu, do Niemiec wraz z rodziną wyjechał, gdy miał trzy lata

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Nowy prezes PZPN znowu poruszył sprawę reprezentantów, którzy nie mówią po polsku. To pana nie dotyczy, ale czy rzeczywiście są problemy z Ludovikiem Obraniakiem albo Damienem Perquisem?

Eugen Polanski: Kiedy trafiłem do reprezentacji, zorientowałem się, że jest to jedna drużyna, w której wszyscy trzymają się razem. Wiadomo, podczas pierwszego zgrupowania miałem trudną rozmowę z kapitanem Jakubem Błaszczykowskim, kiedy musiałem wyjaśnić, co mówiłem naprawdę, a co wymyślali dziennikarze. Od tego dnia szliśmy razem w górę, poznałem chłopaków i czuję się w tym gronie bardzo dobrze. Ani razu, nigdy nikt nie dał mi do zrozumienia, że jestem nielubiany, niechciany, bo spędziłem większość życia w Niemczech. Nie wiem, po co znowu szuka się konfliktu tam, gdzie go nie ma. Trzymamy się razem i chyba pokazujemy to na boisku.

Bońkowi nie podoba się, że Perquis nie śpiewa hymnu.

Lukas Podolski i połowa niemieckiej reprezentacji też nie śpiewa i nikomu to nie przeszkadza. Myślę, że to indywidualna sprawa. Ja śpiewam, bo zawsze śpiewałem, ale rozumiem, że czasami koncentracja jest na takim poziomie, że tego hymnu w ogóle się nie słyszy. Śpiewanie hymnu ma sens, kiedy coś daje piłkarzowi, nie może być na pokaz. Jakie to ma znaczenie, że ktoś śpiewa po cichu, a ktoś głośno? Marcin Wasilewski drze się z całej siły, taki ma styl, motywuje go to do walki. A ktoś inny może chce się wyciszyć.

Czy po nieudanych mistrzostwach Europy żałował pan, że zdecydował się grać dla reprezentacji Polski?

Zdaję sobie sprawę, że jeśli w Mainz będę rezerwowym, to i Fornalik może o mnie zapomnieć

Nie wiem, skąd w ogóle taki pomysł. Nigdy nie żałowałem tej decyzji. Od razu mówiłem, że chcę grać dla Polski nie tylko dlatego, że organizuje mistrzostwa Europy. Podszedłem do sprawy na poważnie, kiedy coś mówię, to się z tego nie wycofuję. Udowodniłem już, że chętnie przyjeżdżam na każdy mecz, na każde zgrupowanie. A Euro? Byłem dumny, że mogłem wziąć udział w takiej imprezie, grałem w reprezentacji, na własnych stadionach. Szkoda tylko, że nie udało się osiągnąć tego, co planowaliśmy.

Po mistrzostwach mówił pan, że krytyka była zbyt surowa.

Zaraz po Euro niczego nie czytałem, niczego nie oglądałem. Przegraliśmy we Wrocławiu z Czechami, spakowałem się i próbowałem odciąć się od świata. Marzyłem o spokoju. Nie dało się. Wiem, że krytyka jest wtedy, kiedy nie ma wyników, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle. Niewiele brakowało do wyjścia z grupy, ale na tym poziomie właśnie drobnostki są decydujące.

Długo się pan leczył po takiej porażce?

Potrzebowałem bardzo dużo czasu, żeby zapomnieć i spróbować myśleć do przodu. Długo nie rozumiałem, co się stało, żałowałem, że nie spełniliśmy marzeń swoich i kibiców. Ale czas na myślenie o tym już się skończył.

Po cichu wrócił pan do wysokiej formy w Mainz, czego dowodem choćby asysta w sobotnim meczu z Hannoverem. Czego brakowało na początku sezonu?

Wróciłem po Euro i miałem bardzo mało czasu na odpoczynek, przygotowania do rozgrywek też były krótsze niż zwykle. Nie byłem do końca zadowolony z tego, co zastałem w klubie, nikt nie zwrócił uwagi na to, że grałem w turnieju. Przyszedłem na trening i ćwiczyłem tak samo jak wszyscy. Byłem jedynym piłkarzem z Mainz, który grał na Euro, ale trener nie chciał dawać mi indywidualnego planu przygotowań. Na początku nie grałem w ogóle, brakowało mi rytmu, bo najważniejsze są mecze, a nie treningi. Ostatnio mam już jednak miejsce w pierwszym składzie. Nie zagrałem z Borussią, ale to był taki angielski tydzień, mecz co trzy dni i każdy dostał trochę odpoczynku. Wróciła wysoka forma, czuję się dobrze. Mam nadzieję, że będzie tak już do końca sezonu.

O jakie cele gra Mainz?

Jak zawsze – w klubie mówią, że mamy się utrzymać w Bundeslidze. Tyle że to taki cel oficjalny, w drużynie mamy inny. Nie czujemy przymusu walki o europejskie puchary. Trener chce od nas dobrego futbolu, a taki zawsze daje punkty. Nie analizujemy co tydzień miejsca w tabeli, w naszym przypadku to nie ma sensu. Jako mały klub możemy tylko sprawić niespodziankę. Martwi natomiast to, że nie potrafimy utrzymać formy przez kilka spotkań, mamy za duże wahania.

Gwiazdą ligi jest Robert Lewandowski. Pan też uważa, że Niemcy są już dla niego za małe?

Robert zdecyduje, co jest dla niego najlepsze, wie, co robi. Borussia i Bayern to dwa najlepsze kluby w Niemczech, Dortmund w tym sezonie Ligi Mistrzów udowodnił, że to już nie są za wysokie progi,  w fazie pucharowej też może dużo namieszać. Czy dla Roberta to za mało? Nie wiem, czy są lepsze ligi niż niemiecka. Może angielska, bo na pewno nie hiszpańska. Tam są Barcelona i i Real, ale to dwa kluby, a nie cała liga. Jestem jednak przekonany, że gdziekolwiek Robert by poszedł, poradziłby sobie. To najlepszy napastnik w Bundeslidze.

Odetchnął pan, że Waldemar Fornalik widzi pana w reprezentacji Polski?

Myślę, że uda mi się go ostatecznie do siebie przekonać. Do tej pory grałem w pierwszym składzie, nawet z Urugwajem, kiedy już było wiadomo, że za żółte kartki nie wystąpię w wiosennym meczu eliminacji przeciwko Ukrainie. To był dla mnie ważny sygnał, poczułem się ważny dla drużyny. Tyle że w futbolu wszystko może się zmienić błyskawicznie – na dobre, ale i na złe. Jeśli będę grał w klubie, dostanę powołanie, jeśli w Mainz będę rezerwowym, także Fornalik może o mnie zapomnieć.

Trener mówi, że przed pierwszym meczem swojej kadencji zobaczył rozbitą drużynę, ale teraz podobno jesteście wyjątkowo zmobilizowani.

No bo musimy coś udowodnić po takim turnieju jak Euro. Widzę, że każdy chętnie przyjeżdża na zgrupowania. Nie jest tak, że chcemy odfajkować trzy dni i wrócić do klubów, traktujemy reprezentację bardzo poważnie. Mamy szansę jechać na mistrzostwa świata i każdy chce ją wykorzystać, bo kolejnej możemy nie dostać. Pierwsze trzy mecze eliminacji były niezłe, wszystko w naszych rękach. Oby tak dalej.

Podoba się panu, że Fornalik próbuje odmłodzić drużynę?

Wszystkie jego decyzje pokazują, że chce dać szansę młodym, żeby zobaczyli, że występy w ekstraklasie mogą mieć większe przełożenie na ich kariery.

Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji