Oddajcie nasze rowery

Doping was przerósł, odejdźcie i zacznijmy od nowa – wzywa szefów kolarstwa grupa opozycjonistów.

Publikacja: 05.12.2012 00:40

Oddajcie nasze rowery

Foto: AFP

Nazwali się „Zmień kolarstwo teraz" – „Change Cycling Now". Są wśród nich biznesmeni i sponsorzy grup kolarskich, jak Jaimie Fuller, właściciel firmy Skins, szefowie grup, jak Jonathan Vaughters, dyrektorzy sportowi, jak Joerg Jaksche, specjaliści od antydopingu, jak Michael Ashenden, dziennikarze, jak Paul Kimmage i David Walsh. Niemal same głośne nazwiska, większość przewija się w sprawie Lance'a Armstronga jako ci, którzy pomagali demaskować doping.

Niektórzy, jak Vaughters czy Jaksche, najpierw sami przyznawali się, że brali. Jest też w „Change Cycling" legenda: Greg LeMond, trzykrotny zwycięzca Tour de France. Gdyby udało się zmusić do odejścia obecnych szefów Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Pata McQuaida i szefa honorowego Heina Verbruggena, rządzących od 22 lat, to LeMond miałby być komisarzem, który doprowadzi UCI do nowych wyborów.

Kolarze milczą

Jeśli kogoś w tym gronie buntowników brakuje, to kolarzy, którzy wciąż się ścigają. Fuller przyznaje, że przekonywał co najmniej dziesięciu – dołączcie do nas. Ale bali się wychylić. Nawet teraz, gdy mówić głośno o dopingu w kolarstwie jest łatwo jak nigdy.

Buntownicy chcieliby, aby McQuaid i Verbruggen, jeśli już nie chcą odejść, to przynajmniej trzymali się z daleka od biur UCI do czasu, aż swoje prace zakończy komisja powołana niedawno do zbadania, czy władze kolarstwa zrobiły, co w ich mocy, żeby nie dopuścić do afery Armstronga.

Komisja potrzebuje kilku miesięcy, by skończyć pracę. Póki będzie nad nią wisiał cień McQuaida i Verbruggena, póty będzie tylko marnowała czas. Tak jak go marnowali wszyscy niezależni z nazwy eksperci, których UCI wynajmowała do poprzednich takich dochodzeń. Kończyły się mydleniem oczu i grą na przeczekanie.

Lis zaprasza kury

Ludzie z „Change Cycling" przekonują, że wiarygodność kolarstwu można przywrócić tylko organizując system walki z dopingiem niezależny od UCI. Tak już kiedyś bywało w Tour de France, ostatni raz w 2008 roku, gdy testy robiło paryskie laboratorium wynajęte przez organizatora wyścigu, a nie władze kolarstwa. I laboratorium złapało wtedy całą grupę kolarzy na braniu CERA, erytropoetyny trzeciej generacji.

Ale już rok później wrócił do Touru Armstrong, a jego przyjaciel prezydent Nicolas Sarkozy przypilnował, by testowanie wróciło pod opiekę UCI, a paryskie laboratorium zostało odsunięte.

Michael Ashenden, naukowiec badający doping krwi, kiedyś pracował dla UCI przy tworzeniu antydopingowych paszportów biologicznych, ale potem zerwał z Unią i dziś jest jednym z jej najgłośniejszych krytyków. Mówi, że cokolwiek by teraz szefowie kolarstwa wymyślili – a wymyślili np. tajną infolinię dla chcących zerwać z dopingiem kolarzy – nikt im nie uwierzy. – Infolinia to dobry pomysł, ale jeśli go proponuje UCI, jest jak lis, któremu jeszcze pióra wystają z pyska, a już prosi następną kurę, by zeszła z grzędy – mówi Ashenden.

Jest on Australijczykiem, tak jak Jamie Fuller. W Australii trwa właśnie antydopingowa zawierucha, bo wiceprezes tamtejszej federacji kolarskiej Stephen Hogde sam przyznał się do szprycowania w przeszłości i podał się do dymisji, a tamtejsza agencja dopingowa wzięła związek pod lupę.

„Change Cycling" liczy, że wkrótce głośno o potrzebie zmian będzie nie tylko w Australii, ale i we Włoszech, gdzie prokuratura w Padwie zbiera dowody na istnienie systemu dopingowego, oraz w Hiszpanii, gdzie ruszy proces w sprawie Operacion Puerto.

Na razie Hiszpanie potrzeby zmian nie czują. Tamtejszy związek kolarski właśnie wybrał nowego szefa.  Jose Luisa Lopeza Cerrona, organizatora wyścigu dookoła Kastylii I Leon. Gdy złapany na dopingu w TdF Alberto Contador przekonywał, że wykryty u niego clenbuterol pochodzi z polędwicy wołowej, Lopez Cerron zapewniał, że sam mu ten kawałek mięsa przywiózł.

Nazwali się „Zmień kolarstwo teraz" – „Change Cycling Now". Są wśród nich biznesmeni i sponsorzy grup kolarskich, jak Jaimie Fuller, właściciel firmy Skins, szefowie grup, jak Jonathan Vaughters, dyrektorzy sportowi, jak Joerg Jaksche, specjaliści od antydopingu, jak Michael Ashenden, dziennikarze, jak Paul Kimmage i David Walsh. Niemal same głośne nazwiska, większość przewija się w sprawie Lance'a Armstronga jako ci, którzy pomagali demaskować doping.

Niektórzy, jak Vaughters czy Jaksche, najpierw sami przyznawali się, że brali. Jest też w „Change Cycling" legenda: Greg LeMond, trzykrotny zwycięzca Tour de France. Gdyby udało się zmusić do odejścia obecnych szefów Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Pata McQuaida i szefa honorowego Heina Verbruggena, rządzących od 22 lat, to LeMond miałby być komisarzem, który doprowadzi UCI do nowych wyborów.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium