Mundial w Rosji już za pięć lat, za cztery – sprawdzian generalny, czyli Puchar Konfederacji. W kwietniu amerykańska agencja Standard&Poor's ostrzegała, że aż siedem stadionów będzie potrzebowało dodatkowych nakładów finansowych, by dotrzymać terminów obiecanych FIFA. Miesiąc wcześniej premier Dmitrij Miedwiediew przedstawił plany projektu „Rozwój kultury fizycznej i sportu", którego celem jest podwojenie liczby profesjonalnych sportowców. Rząd ma im pomagać między innymi zatrudniając ich w instytucjach państwowych.
Na organizację mundialu zarezerwowano już 664 miliardy rubli, z czego 226 miliardów pochodzi od partnerów prywatnych. Aby dokończyć wszystkie zaplanowane inwestycje potrzeba jeszcze 250 miliardów, ale władze lokalne są w stanie wyłożyć nie więcej niż sto miliardów. Przygotowywane są specjalne ustawy mające ułatwić partnerstwo prywatne w inwestycjach związanych z mundialem.
Najwięcej problemów jest w Niżnym Nowogrodzie, Samarze, Jekaterynburgu, Rostowie nad Donem, Wołgogradzie, Sarańsku i Kaliningradzie. Władze nie przyznają, że zagrożona jest także budowa obiektu w Sankt-Petersburgu, który miał być symbolem turnieju. Stadion powstaje na wyspie, jego projekt osobiście akceptowali Miedwiediew i Władimir Putin. Zaplanowano już jednak opcję rezerwową, gdyby obiektu nie udało się skończyć w terminie. Ciągle niejasne są plany dotyczące Łużników w Moskwie. Wiadomo, że ma się tam odbyć finał, ale obiekt nie spełnia już wymogów, jakie stawiają przed sobą organizatorzy. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku mówiło się o wyburzeniu dotychczasowego stadionu i zbudowaniu w jego miejscu nowoczesnej areny, która byłaby godna najlepszego mundialu w historii.
Olbrzymim problemem okazały się także odległości dzielące miasta-gospodarzy. Organizatorzy przewidzieli, że dzieląc turniej pomiędzy tak wiele podmiotów spowodują ożywienie gospodarcze całego kraju, na przeprowadzeniu mistrzostw miało skorzystać 70 procent obywateli. Dystans dzielący na przykład Kaliningrad i Jekaterynburg – ponad 3 tysiące kilometrów – zmusił jednak do zastanowienia czy inwestycja w infrastrukturę kolejową ma w ogóle sens. Przykład mundialu w Republice Południowej Afryki pokazał, że nie. Afrykanie zbudowali kilka odcinków szybkiej kolei, ale kibice i dziennikarze wybierali transport lotniczy.
1800 kilometrów między Moskwą i Jekaterynburgiem można teraz pokonać w 28 godzin, dwa lata temu Rosjanie zapowiadali, że skrócą czas przejazdu do ośmiu godzin, dzięki superszybkiej kolei. Bilety na pociągi dla kibiców miałyby być darmowe, miejscówkę gwarantowałoby okazanie wejściówki na jeden z meczów mundialu. Rosjanie bagatelizują problem stref czasowych. Chociaż według specjalistów piłkarze potrzebować będą aż pięciu dni, by nie odczuć zmian w trybie funkcjonowania organizmu, gospodarze mistrzostw pytają czy równie długo trzeba odpoczywać po przelocie z Rzymu do Lizbony. W Rosji turniej rozgrywany będzie w trzech różnych strefach czasowych, jednak odległości między miastami nie są większe niż między stolicami niektórych krajów Unii Europejskiej.