Spokojny wojownik

Zmarł Djalma Santos, dwukrotny mistrz świata, legenda brazylijskiej piłki. Miał 84 lata.

Publikacja: 27.07.2013 01:01

fot. Fabio Rodrigues Pozzebom

fot. Fabio Rodrigues Pozzebom

Foto: Creative Commons License Attribution 3.0 Brasil

Był graczem reprezentacji, która w latach 1958 i 1962 zdobywała mistrzostwo świata i uważana jest za jedną z najlepszych w historii futbolu. Może się równać z tą Brazylią, która wygrała mundial w roku 1970 i ze złotą jedenastką węgierską z roku 1954.

Kiedy Djalma Santos jechał na mistrzostwa świata pierwszy raz, do Szwajcarii w roku 1954, miał 25 lat. Brazylia odpadła w ćwierćfinale z Węgrami. Przegrała na boisku 2:4 (Santos strzelił wtedy z karnego swoją jedyną bramkę na mundialach) i na punkty w walce wręcz. Piłkarze bili się na boisku i pod szatniami. Djalma Santos nie brał w tym udziału. Stał z boku na boisku, bo większość kariery spędził na pozycji prawego obrońcy, tak samo ustawiał się na większości fotografii. Zawsze z boku. Zresztą, tak się wtedy zawodnicy ustawiali do fotografii. W górnym rzędzie stali obrońcy i bramkarz, przed nimi klęczał pięcioosobowy atak.

W Szwajcarii wybrano go do najlepszej jedenastki turnieju. Cztery lata później, na mundialu w Szwecji trener wpuścił go pierwszy raz na boisko dopiero w meczu finałowym, przeciw gospodarzom. Djalma Santos miał zatrzymywać czołowego skrzydłowego świata - Lennarta Skoglunda. A kiedy to się już udało i Brazylia wygrała 5:2, nim wszyscy zrobili rundę honorową z wielką szwedzką flagą nad głowami, Didi, Luiz Bellini i Djalma Santos musieli tulić w ramionach płaczącego z radości 17-letniego Pelego.

W roku 1962 Brazylia obroniła tytuł. Djalma Santos grał wtedy we wszystkich meczach. Miał trudniejsze zadanie, bo Pele odniósł kontuzję i ciężar gry w czterech spotkaniach wziął na siebie Garrincha. Biegał na prawym skrzydle, przed Djalmą Santosem, przechodził na środek ataku i nie myślał o cofaniu się pod własną bramkę. Brazylia już na drugim mundialu z rzędu nie przegrała ani jednego meczu. Indywidualną nagrodą dla Djalmy Santosa był wybór do najlepszej jedenastki turnieju. Kiedy rok później Anglia obchodziła setną rocznicę założenia związku piłkarskiego i z tej okazji na Wembley rozegrano mecz Anglia - Reszta Świata, Djalma Santos oczywiście też wziął w nim udział.

Był w tamtym okresie gwiazdą, najlepszym prawym obrońcą świata. Cieszył się takim zaufaniem, że trener Vicente Feola, nie patrząc na jego 37 lat, powołał go na kolejne, już czwarte dla tego piłkarza mistrzostwa świata, w Anglii, w roku 1966. Dwa tygodnie wcześniej Brazylia (z Pele i Garrinchą) pokonała na Maracanie Polskę 2:1. Djalma Santos też wtedy grał, jedyny raz przeciw Polakom.

To, co było dobre na naszą reprezentację, na mistrzostwa świata nie wystarczyło. Brazylia zagrała słabo a Djalma Santos, najstarszy nie tylko w swojej drużynie ale i na całym mundialu, już nie nadążał za rywalami. Trener po dwóch meczach posadził go na ławkę rezerwowych. Po trzecim mistrzowie odpadli.

Djalma Santos ostatni raz wystąpił w reprezentacji w roku 1968. W sumie grał 98 razy, co wtedy było rekordem. W klubach Portuguesa i Palmeiras (obydwa z Sao Paulo) rozegrał w ciągu dwudziestu lat prawie tysiąc meczów. Kończył karierę w wieku 41 lat w Atletico Paranaense Kurytyba. Jedynego brazylijskiego klubu, w którym wiele lat później zagrali dwaj Polacy - Mariusz Piekarski i Krzysztof Nowak.

W czasach kiedy piłkarzy nie przybliżała telewizja i nie bardzo było wiadomo jak wyglądają, zwłaszcza ci z dalekich krajów, wiele osób było pewnych, że Djalma Santos i lewy obrońca Brazylii Nilton Santos są braćmi. W rzeczywistości nie mieli ze sobą nic wspólnego. Nilton miał krew białego i Metysa a Djalma był Murzynem i to najczarniejszym w drużynie. W latach sześćdziesiątych młodzi polscy piłkarze opalali nogi a potem zakładali białe getry, żeby wyglądać jak Djalma Santos. To był nie tylko wzór prawego obrońcy ale i brazylijskiej maestrii.

Był graczem reprezentacji, która w latach 1958 i 1962 zdobywała mistrzostwo świata i uważana jest za jedną z najlepszych w historii futbolu. Może się równać z tą Brazylią, która wygrała mundial w roku 1970 i ze złotą jedenastką węgierską z roku 1954.

Kiedy Djalma Santos jechał na mistrzostwa świata pierwszy raz, do Szwajcarii w roku 1954, miał 25 lat. Brazylia odpadła w ćwierćfinale z Węgrami. Przegrała na boisku 2:4 (Santos strzelił wtedy z karnego swoją jedyną bramkę na mundialach) i na punkty w walce wręcz. Piłkarze bili się na boisku i pod szatniami. Djalma Santos nie brał w tym udziału. Stał z boku na boisku, bo większość kariery spędził na pozycji prawego obrońcy, tak samo ustawiał się na większości fotografii. Zawsze z boku. Zresztą, tak się wtedy zawodnicy ustawiali do fotografii. W górnym rzędzie stali obrońcy i bramkarz, przed nimi klęczał pięcioosobowy atak.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay