Wszystko szło dobrze do momentu rozpoczęcia ataku szczytowego. Potem było już dużo gorzej. Błędne decyzje podejmowało zarówno kierownictwo wyprawy, jak i sami uczestnicy. Złamano także fundamentalną zasadę partnerstwa. Wspinacze rozdzielili się, stracili ze sobą kontakt wzrokowy i w rezultacie w chwili, kiedy część z nich potrzebowała pomocy, pozostali nie byli w stanie jej udzielić. Takie są najważniejsze ustalenia komisji powołanej przez Polski Związek Alpinizmu (PZA).
Przypomnijmy: 5 marca światowe media obiegła wieść, że na Broad Peak, jeden z trzech ostatnich niezdobytych zimą ośmiotysięczników, weszli Polacy. Na szczycie stanęli młodzi wspinacze – Adam Bielecki, Artur Małek, Tomasz Kowalski i doświadczony himalaista – Maciej Berbeka. Akcją górską kierował Krzysztof Wielicki. Na szczyt zdobywcy wchodzili pojedynczo w 10–30-minutowych odstępach i w zasadzie od razu zawracali, bo zbliżała się noc, robiło się coraz chłodniej. Do obozu szturmowego udało się, choć z dużymi trudnościami, dotrzeć Bieleckiemu i Małkowi. Kowalski i Berbeka zaginęli podczas zejścia. 8 marca uznano ich za zmarłych.
W lipcu brat Macieja Berbeki zorganizował wyprawę, której celem było odnalezienie ciał obu himalaistów. Na wąskiej grani, na wysokości 7900 m, natrafiono na zwłoki Tomasza Kowalskiego. Ciała Berbeki nie udało się zlokalizować. PZA tuż po tragedii powołał komisję, która miała wyjaśnić okoliczności i przyczyny wypadku. W jej składzie oprócz Piotra Pustelnika, trzeciego Polaka, który zakończył kompletowanie Korony Himalajów, znaleźli się również Anna Czerwińska, Bogdan Jankowski, Michał Kochańczyk i Roman Mazik.
Długa lista błędów
Po pięciu miesiącach pracy, przeanalizowaniu wszystkich dostępnych materiałów filmowych, fotograficznych i fonograficznych, przeprowadzeniu licznych rozmów z kierownictwem wyprawy, jej uczestnikami, a także ekspertami himalaistami, którzy podczas swoich wypraw przekroczyli zimą wysokość 8000 m, komisja przygotowała liczący 24 strony szczegółowy raport.
Pozytywnie oceniono dobór uczestników wyprawy, przygotowanie ekspedycji, aklimatyzację oraz rozmieszczenie obozów pośrednich. Lista błędów jest jednak dużo dłuższa. Krzysztofowi Wielickiemu, kierownikowi wyprawy, zarzucono, że nie zadbał o to, aby uczestnicy wnieśli do obozu szturmowego butle z tlenem, mimo że po ekspedycji Polskiego Himalaizmu Zimowego na Makalu, podczas której kilku młodych wspinaczy nabawiło się poważnych odmrożeń i musiano amputować im palce, wydano takie zalecenia.
Wytknięto mu także, że jako kierownik nie wziął pełnej odpowiedzialność za wszystkie decyzje, pozostawiając je częściowo w kompetencji Macieja Berbeki. Chodzi m.in. o to, że Wielicki, choć miał wątpliwości, czy atak szczytowy nie zaczyna się zbyt późno, ostatecznie pozostawił decyzję w rękach równie doświadczonego kolegi.