Błędy, egoizm, tragedia

Zimowa wyprawa na Broad Peak – złamano zasadę solidarności w najwyższych górach.

Publikacja: 18.09.2013 21:34

Błędy, egoizm, tragedia

Foto: Polski Himalaizm Zimowy

Wszystko szło dobrze do momentu rozpoczęcia ataku szczytowego. Potem było już dużo gorzej. Błędne decyzje podejmowało zarówno kierownictwo wyprawy, jak i sami uczestnicy. Złamano także fundamentalną zasadę partnerstwa. Wspinacze rozdzielili się, stracili ze sobą kontakt wzrokowy i w rezultacie w chwili, kiedy część z nich potrzebowała pomocy, pozostali nie byli w stanie jej udzielić. Takie są najważniejsze ustalenia komisji powołanej przez Polski Związek Alpinizmu (PZA).

Przypomnijmy: 5 marca światowe media obiegła wieść, że na Broad Peak, jeden z trzech ostatnich niezdobytych zimą ośmiotysięczników, weszli Polacy. Na szczycie stanęli młodzi wspinacze – Adam Bielecki, Artur Małek, Tomasz Kowalski i doświadczony himalaista – Maciej Berbeka. Akcją górską kierował Krzysztof Wielicki. Na szczyt zdobywcy wchodzili pojedynczo w 10–30-minutowych odstępach i w zasadzie od razu zawracali, bo zbliżała się noc, robiło się coraz chłodniej. Do obozu szturmowego udało się, choć z dużymi trudnościami, dotrzeć Bieleckiemu i Małkowi. Kowalski i Berbeka zaginęli podczas zejścia. 8 marca uznano ich za zmarłych.

W lipcu brat Macieja Berbeki zorganizował wyprawę, której celem było odnalezienie ciał obu himalaistów. Na wąskiej grani, na wysokości 7900 m, natrafiono na zwłoki Tomasza Kowalskiego. Ciała Berbeki nie udało się zlokalizować. PZA tuż po tragedii powołał komisję, która miała wyjaśnić okoliczności i przyczyny wypadku. W jej składzie oprócz Piotra Pustelnika, trzeciego Polaka, który zakończył kompletowanie Korony Himalajów, znaleźli się również Anna Czerwińska, Bogdan Jankowski, Michał Kochańczyk i Roman Mazik.

Długa lista błędów

Po pięciu miesiącach pracy, przeanalizowaniu wszystkich dostępnych materiałów filmowych, fotograficznych i fonograficznych, przeprowadzeniu licznych rozmów z kierownictwem wyprawy, jej uczestnikami, a także ekspertami himalaistami, którzy podczas swoich wypraw przekroczyli zimą wysokość 8000 m, komisja przygotowała liczący 24 strony szczegółowy raport.

Pozytywnie oceniono dobór uczestników wyprawy, przygotowanie ekspedycji, aklimatyzację oraz rozmieszczenie obozów pośrednich. Lista błędów jest jednak dużo dłuższa. Krzysztofowi Wielickiemu, kierownikowi wyprawy, zarzucono, że nie zadbał o to, aby uczestnicy wnieśli do obozu szturmowego butle z tlenem, mimo że po ekspedycji Polskiego Himalaizmu Zimowego na Makalu, podczas której kilku młodych wspinaczy nabawiło się poważnych odmrożeń i musiano amputować im palce, wydano takie zalecenia.
Wytknięto mu także, że jako kierownik nie wziął pełnej odpowiedzialność za wszystkie decyzje, pozostawiając je częściowo w kompetencji Macieja Berbeki. Chodzi m.in. o to, że Wielicki, choć miał wątpliwości, czy atak szczytowy nie zaczyna się zbyt późno, ostatecznie pozostawił decyzję w rękach równie doświadczonego kolegi.

– Każdy, kto wspinał się w górach wysokich, wie, jak ciężko jest zabronić dalszej wspinaczki ludziom, którzy dotarli prawie do szczytu, mają go w zasięgu wzroku. Poza tym na Broad Peak pogoda była świetna, nikt nie sygnalizował kłopotów ze zdrowiem, zgodnie podjęliśmy decyzję, że można atakować – tłumaczy Wielicki.

Według komisji dużym błędem było także nieuzgodnienie przez kierownictwo i uczestników wyprawy wszystkich kwestii taktycznych jeszcze przed wyjściem z obozu szturmowego. Miało to później poważne konsekwencje podczas akcji szczytowej, która według komisji była „daleka od optymalnej, a nawet daleka od poprawnej”. W dalszej części raportu następuje litania uchybień i błędów: „zespół wyszedł, naszym zdaniem, za późno, nie przygotował taktyki wejścia. Nie dołożono odpowiedniej staranności do jakości i sprawnego funkcjonowania łączności radiowej. Zespół poruszał się zbyt wolno, jak na warunki i trudności drogi. Nie reagował na te opóźnienia decyzją wycofania się z ataku szczytowego, milcząco je akceptował. Zespół rozdzielił się przed wejściem na wierzchołek i nie próbował połączyć, kiedy to jeszcze było możliwe”.

Najpoważniejszy zarzut dotyczy Adama Bieleckiego i Artura Małka, których postawa według komisji była daleka od solidarności i partnerstwa obowiązujących w górach.
– Bielecki od razu założył, że nie będzie schodził z resztą uczestników ataku szczytowego. Najgorsze było jednak to, że nikogo nie raczył o tym poinformować. Złamał bardzo ważną zasadę, która mówi, by utrzymywać kontakt wzrokowy z partnerem, aby w razie zagrożenia życia móc przyjść mu z pomocą. W alpinizmie partner, któremu możemy zaufać, jest kimś niezmiernie ważnym – mówi Pustelnik „Rz”. Komisja miała także zastrzeżenia do postawy Artura Małka, który odmówił Maciejowi Berbece wspólnego schodzenia ze szczytu.

Kierownik się broni

Krzysztof Wielicki uważa jednak, że mocne słowa, które padły pod adresem uczestników wyprawy, były niepotrzebne. – Komisja nieco się zagalopowała. W tego typu raporcie nie powinna się znajdować ocena moralna uczestników wyprawy. Zimą, na wysokości 8000 m, pojęcie empatii znaczy zupełnie co innego niż na dole – twierdzi Wielicki.

Ostre słowa pod adresem uczestników wyprawy na Broad Peak to tak naprawdę początek poważnej dyskusji o aktualnej kondycji polskiego himalaizmu. Lipcowy wypadek na Gaszerbrumie I, w którym zginął Artur Hajzer, współtwórca PHZ, świadczy o tym, że wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi.

Wszystko szło dobrze do momentu rozpoczęcia ataku szczytowego. Potem było już dużo gorzej. Błędne decyzje podejmowało zarówno kierownictwo wyprawy, jak i sami uczestnicy. Złamano także fundamentalną zasadę partnerstwa. Wspinacze rozdzielili się, stracili ze sobą kontakt wzrokowy i w rezultacie w chwili, kiedy część z nich potrzebowała pomocy, pozostali nie byli w stanie jej udzielić. Takie są najważniejsze ustalenia komisji powołanej przez Polski Związek Alpinizmu (PZA).

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?