Dziwny dźwięk Red Bulla

Sezon Formuły 1 wychodzi na ostatnią prostą. Do końca zmagań pozostało sześć wyścigów. Pierwsze z nich to w najbliższy weekend Korea, za tydzień Japonia.

Aktualizacja: 04.10.2013 09:03 Publikacja: 04.10.2013 08:57

Dziwny dźwięk Red Bulla

Foto: AFP

Teoretycznie już po tych dwóch wyścigach kwestia mistrzowskiego tytułu może być rozstrzygnięta. Zmierzający po czwarty laur z rzędu Sebastian Vettel ma 63 punkty przewagi nad wiceliderem Fernando Alonso i jeśli zwiększy ją do 100 punktów, to Hiszpan już po zawodach na Suzuce będzie musiał złożyć broń. To mało prawdopodobny scenariusz, ale jeszcze mniej realne jest przedłużenie emocji do kończącej sezon Grand Prix Brazylii. Vettel kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa – jego łupem padły trzy ostatnie wyścigi. Tymczasem Alonso po raz ostatni wygrał w maju, w swoim domowym wyścigu.

Hiszpan szuka inspiracji w niedawno zakończonych regatach o Puchar Ameryki: w rozgrywanej do dziewięciu zwycięstw rywalizacji nowozelandzka załoga prowadziła 8:1, ale ostatecznie przegrała z ekipą USA 8:9. – Wiadomo, że będzie ciężko, ale jeśli w dwóch wyścigach dopisze nam szczęście, to sytuacja bardzo szybko się zmieni – mówi kierowca Ferrari. – Nie poddamy się, dopóki będziemy mieli matematyczne szanse na tytuł.

W trzech rozegranych dotychczas wyścigach w Korei wygrywali tylko Alonso i Vettel. W minionych dwóch sezonach zwyciężał aktualny lider mistrzostw, a Hiszpan triumfował tu w roku 2010 tylko dzięki awarii prowadzącego w wyścigu kierowcy Red Bulla. Teraz też ciężko będzie zagrozić Vettelowi. Przed dwoma tygodniami w Singapurze obrońca tytułu był szybszy od rywali o dwie sekundy na okrążeniu. Miłośnicy spiskowych teorii zaczęli już snuć podejrzenia i sugerować, jakoby mistrzowski zespół miał korzystać z zakazanych systemów kontroli trakcji, które zapewniają kierowcy maksymalną przyczepność i umożliwiają o wiele szybsze wyjeżdżanie z zakrętów.

– Trzeba być dość głupim, żeby stosować kontrolę trakcji w samochodach, które mają jednakowy system elektronicznego sterowania, nadzorowany i sprawdzany przez FIA – tłumaczy zirytowany takimi oskarżeniami Christian Horner, szef Red Bulla. – Nie sądzę, aby ktokolwiek w stawce zdecydował się na coś takiego. Te rzeczy są bardzo skrupulatnie kontrolowane.

Zdaniem ekspertów od spraw technicznych Red Bull stosuje najbardziej zaawansowane oprogramowanie sterujące pracą silnika i poruszając się w granicach przepisów, zapewnia Vettelowi o wiele lepszą przyczepność tylnej osi. – Na nagraniach z jego kamery pokładowej widać, że może wciskać gaz do końca przynajmniej dwadzieścia metrów wcześniej niż my, co daje mu ogromną przewagę – zwraca uwagę Lewis Hamilton. – Nic nie możemy na to poradzić. Cały czas prosimy inżynierów o jak największą przyczepność tylnej osi, ale ostatnim razem mogłem tak wcześnie otwierać przepustnicę w 2007 czy 2008 roku, kiedy mieliśmy jeszcze kontrolę trakcji.

Poza samymi osiągami prowadzonego przez Vettela samochodu, wątpliwości budzi także dźwięk jego silnika – przypominający właśnie te lata, w których kontrola trakcji była legalna. Rywale nie mają jednak wątpliwości, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami i Red Bull jest po prostu od nich sprytniejszy – ale gra fair.

– Dziwny dźwięk silnika Red Bulla nie jest nową historią – uważa Alonso. – W Singapurze może było to bardziej słychać, bo na torze ulicznym ludzie mogą się znaleźć bliżej zakrętów. Jednak już podczas zimowych testów w Barcelonie ich samochody brzmiały inaczej. Mają coś, czego nie mają inne zespoły, ale to jest  stuprocentowo legalne. Przechodzą wszystkie kontrole w soboty i niedziele. To my powinniśmy bardziej się postarać.

Od kilku lat to właśnie Red Bull wyznacza standardy w dziedzinie technologii. Samochody projektowane przez ekipę pod kierownictwem Adriana Neweya praktycznie od połowy 2009 roku są najszybsze w stawce. Oczywiście nikt z zespołu nie zdradzi sekretów niesamowitego tempa. – Jesteśmy dumni z naszych rozwiązań, a inne zespoły nigdy się nie domyślą, jak to zrobiliśmy – nieco buńczucznie komentuje Vettel. – Cały czas staramy się poprawiać samochód, traktujemy to jako obowiązkową pracę domową.

Formuła 1 była zawsze sportem, w którym umiejętności i spryt projektantów oraz inżynierów są tak samo ważne – o ile nie ważniejsze – od talentu kierowców. Od 2010 roku niezmiennie oba mistrzowskie tytuły, wśród zawodników i konstruktorów, trafiają do Milton Keynes, gdzie swoją siedzibę ma ekipa Red Bull. Po prostu ten zespół najlepiej wykorzystuje regulamin, działając na granicy przepisów – ale ich nie przekraczając.

Dlatego Alonso może liczyć tylko na cud. – Nasze tempo nie pozwala nam na pokonanie ich w normalnych warunkach, więc potrzebujemy szczęścia we wszystkich sześciu wyścigach – mówi kierowca Ferrari. Pierwszy z nich już w niedzielę, w Korei Południowej.

Teoretycznie już po tych dwóch wyścigach kwestia mistrzowskiego tytułu może być rozstrzygnięta. Zmierzający po czwarty laur z rzędu Sebastian Vettel ma 63 punkty przewagi nad wiceliderem Fernando Alonso i jeśli zwiększy ją do 100 punktów, to Hiszpan już po zawodach na Suzuce będzie musiał złożyć broń. To mało prawdopodobny scenariusz, ale jeszcze mniej realne jest przedłużenie emocji do kończącej sezon Grand Prix Brazylii. Vettel kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa – jego łupem padły trzy ostatnie wyścigi. Tymczasem Alonso po raz ostatni wygrał w maju, w swoim domowym wyścigu.

Pozostało 86% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl