Rz: Inauguracja Pucharu Świata dopiero przed nami, a już słyszymy o kłopotach z piszczelami.
Robert Śmigielski:
W okresie przygotowawczym ta kwestia w ogóle nie istniała. Cały ten czas Justyna przepracowała modelowo, nie zgłaszała nic niepokojącego. Pierwsze starty na śniegu w Muonio też były idealne, ale wtedy biegała klasykiem. Niestety, przy biegu łyżwą ból pojawił się bardzo szybko. Problem z pewnością jest. Byłem w Finlandii, rozmawiałem z nią o tym, co możemy zrobić. Możliwości niestety nie ma zbyt wiele i ona świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Powiedziała mi: „Doktorze, parę sezonów z tym bólem przebiegałam i wyniki nie były najgorsze. Poczekajmy, zobaczymy jak będzie dalej". Teraz w grę wchodzą leki przeciwbólowe i specjalne plastry, ale cały czas myślimy nad innymi rozwiązaniami.
Po Muonio usłyszeliśmy, że piszczele bolały ją „jak nigdy wcześniej".
Nie ma czegoś takiego jak miernik bólu. Na pewno Justynę boli, ale tak naprawdę trudno powiedzieć, czy jest lepiej czy gorzej niż w ostatnich latach. Na dziś można powiedzieć tylko tyle, że w najbliższym czasie w biegach łyżwą będzie jej towarzyszył duży dyskomfort. To oczywiście jest problem. Źle, kiedy serce rwie się do walki, ale ciało na to nie pozwala...