Sportowy doping - zwycięstwo w oszukanych genach

Międzynarodowy Komitet Olimpijski już wie, że przegrywa walkę z przestępcami nowego typu.

Publikacja: 02.01.2014 04:00

Sportowy doping - zwycięstwo w oszukanych genach

Foto: 123RF

Prezydent MKOl Thomas Bach chce ten stan zmienić i przeznaczy na to dodatkowe środki (na początek około 7 mln euro). Bach zdaje sobie sprawę, że analizy próbek krwi i moczu nie są już skuteczną metodą walki z dopingiem, gdyż sportowcy potrafią oszukiwać laboratoria. Poza tym przyznał, że olimpijski sport ma nowego wroga – genetykę.

Na czym polega doping genetyczny? Do organizmu sportowca wprowadza się wirusa zawierającego zmodyfikowane DNA. Potem wirus przenika do komórek, nowe DNA „przyczepia się" do starego i otrzymujemy zawodnika idealnego w wybranym sporcie.

Wystarczy zastrzyk

Chcemy złotego medalu olimpijskiego w podnoszeniu ciężarów? Wystarczy zastrzyk z mechanicznym czynnikiem wzrostu. Potrzebny jest rekordzista świata w maratonie? Trzeba podać gen pobudzający produkcję erytropoetyny. Na poprawę szybkości także się coś znajdzie.

Na dobrą sprawę nie wiadomo, kiedy zaczęło się stosowanie dopingu genetycznego, ponieważ jest on niewykrywalny. Sportowcom można robić badania DNA, ale jak im udowodnić, że swoje geny „pożyczyli"? WADA co prawda zabrania „użycia komórek, genów, elementów genetycznych lub modyfikacji ekspresji genów do celów nieterapeutycznych, mających na celu zwiększenie osiągnięć sportowych", ale na razie na tym jej działania się kończą. Dalej są tylko podejrzenia.

Sportowcom można robić badania, ale jak im udowodnić, że swoje geny „pożyczyli"?

Najwięcej było ich w 2008 r., po igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Reprezentanci gospodarzy zdobyli wtedy 100 medali, w tym 51 złotych. Większość chińskich mistrzów to byli zawodnicy rzadko pojawiający się na międzynarodowych zawodach, wielu debiutowało właśnie w Pekinie.

Reprezentanci innych krajów byli pewni, że po badaniach antydopingowych Chińczykom zostanie odebrana znaczna część medali. Ale nic takiego się nie stało, gdyż w próbkach nie znaleziono śladów zakazanych substancji. Wtedy wielu myślało, że taki wysyp talentów nie jest możliwy, lecz tylko nieliczni odważyli się głośno o tym mówić.

Cztery lata później cierpliwość skończyła się dyrektorowi Międzynarodowego Stowarzyszenia Trenerów Pływackich, Amerykaninowi Johnowi Leonardowi. Na igrzyskach w Londynie 16-letnia Chinka Ye Shiwen zdobyła dwa złote medale i przy okazji ustanowiła rekord świata na 400 m stylem zmiennym.

Nauka zawodzi

– Historia pokazuje, że za każdym razem, gdy zawodniczkę uważano za superkobietę, ona po prostu stosowała doping – mówił Leonard w rozmowie z „Daily Mail", sugerując, że wyniki Ye Shiwen mogą być efektem pracy nie trenerów, ale przede wszystkim naukowców.

Chińczycy na zarzuty odpowiedzieli krótko: „Udowodnijcie". I na tym dyskusja się skończyła. Chińska mistrzyni dalej cieszy się swoimi medalami.

Wkrótce możemy być świadkami zalewu kolejnych nieznanych dotąd nikomu talentów. Zawodnicy będą osiągali wyniki, jakie dawniej uzyskiwali ich koledzy złapani na dopingu, jednak kolejnemu pokoleniu oszustów niczego się nie udowodni.

WADA chce do tego nie dopuścić, ale na razie nauka zawodzi, a nawet więcej – pomaga bardziej złoczyńcom niż kontrolerom.

Czas dopingowej policji

W tej sytuacji WADA próbuje robić swoje, stosując metody, które śmiało można nazwać policyjnymi. Powstała już specjalna jednostka śledcza. Coraz częściej o powodzeniu w udowadnianiu dopingu decydują bowiem nie badania, lecz donosy kolegów (jak np. w przypadku Lance'a Armstronga), billingi telefoniczne, filmy z przekazania niedozwolonych substancji czy kontrola przesyłek.

Jednak nawet jeśli WADA z czasem zdoła opracować laboratoryjną metodę wykrywania dopingu genetycznego, pojawi się kolejny problem. Istnieją terapie genowe dla osób z uszkodzonym DNA, wszczepienie nowych genów pozwala im odzyskać zdrowie, czasem także normalnie funkcjonować.

To jest furtka, historia pokazuje, że zawsze znajdą się lekarze, którzy wykryją u sportowca „potrzebną" chorobę, nawet jeśli jej nie ma. Być może wkrótce co drugi medalista będzie cierpiał nie jak dziś na astmę, lecz na poważne zaburzenia genetyczne. Ta gra już się zaczęła, jej celem jest hodowla sportowców.

Prezydent MKOl Thomas Bach chce ten stan zmienić i przeznaczy na to dodatkowe środki (na początek około 7 mln euro). Bach zdaje sobie sprawę, że analizy próbek krwi i moczu nie są już skuteczną metodą walki z dopingiem, gdyż sportowcy potrafią oszukiwać laboratoria. Poza tym przyznał, że olimpijski sport ma nowego wroga – genetykę.

Na czym polega doping genetyczny? Do organizmu sportowca wprowadza się wirusa zawierającego zmodyfikowane DNA. Potem wirus przenika do komórek, nowe DNA „przyczepia się" do starego i otrzymujemy zawodnika idealnego w wybranym sporcie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń