Prezydent MKOl Thomas Bach chce ten stan zmienić i przeznaczy na to dodatkowe środki (na początek około 7 mln euro). Bach zdaje sobie sprawę, że analizy próbek krwi i moczu nie są już skuteczną metodą walki z dopingiem, gdyż sportowcy potrafią oszukiwać laboratoria. Poza tym przyznał, że olimpijski sport ma nowego wroga – genetykę.
Na czym polega doping genetyczny? Do organizmu sportowca wprowadza się wirusa zawierającego zmodyfikowane DNA. Potem wirus przenika do komórek, nowe DNA „przyczepia się" do starego i otrzymujemy zawodnika idealnego w wybranym sporcie.
Wystarczy zastrzyk
Chcemy złotego medalu olimpijskiego w podnoszeniu ciężarów? Wystarczy zastrzyk z mechanicznym czynnikiem wzrostu. Potrzebny jest rekordzista świata w maratonie? Trzeba podać gen pobudzający produkcję erytropoetyny. Na poprawę szybkości także się coś znajdzie.
Na dobrą sprawę nie wiadomo, kiedy zaczęło się stosowanie dopingu genetycznego, ponieważ jest on niewykrywalny. Sportowcom można robić badania DNA, ale jak im udowodnić, że swoje geny „pożyczyli"? WADA co prawda zabrania „użycia komórek, genów, elementów genetycznych lub modyfikacji ekspresji genów do celów nieterapeutycznych, mających na celu zwiększenie osiągnięć sportowych", ale na razie na tym jej działania się kończą. Dalej są tylko podejrzenia.
Sportowcom można robić badania, ale jak im udowodnić, że swoje geny „pożyczyli"?