To pierwsza impreza w tym sezonie, którą Robert Kubica zna z zeszłorocznego kalendarza. Właśnie w Portugalii debiutował w MŚ. Marsz po tytuł WRC-2 rozpoczął wówczas od szóstego miejsca.
– W zeszłym roku Portugalia była moim pierwszym rajdem na szutrze i jechałem innym, słabszym samochodem RRC – przypomina Kubica. – Sądzę, że teraz będzie mi trochę łatwiej, bo mam większe wyobrażenie o tym, co mnie czeka. Oczywiście jest trochę nowych odcinków, a niektóre próby przejedziemy w drugą stronę. Prawie połowa rajdu i tak będzie dla mnie nowa, ale przynajmniej wiem, czego oczekiwać.
W tym sezonie Kubica dwukrotnie nie dojechał do mety, a w Rajdzie Szwecji lądował w zaspach i zajął dalekie miejsce. Przed sezonem zapowiadał, że co najmniej jego pierwszą połowę poświęci na naukę, ale łatwo sobie wyobrazić, że ambitny kierowca chciałby pojechać w Portugalii bezbłędnie.
Największym wyzwaniem będą szczyty – tak kierowcy nazywają wzniesienia drogi zasłaniające dalszą część trasy. W takich miejscach potrzebny jest idealny, precyzyjny opis, wykonywany przez załogę podczas dwudniowego zapoznania. Każdą próbę można przejechać tylko dwa razy, stosując się do przepisów ruchu drogowego.
Opisywanie trasy było w Portugalii utrudnione: ulewne deszcze rozmoczyły nawierzchnię i w kilku miejscach drogi zamieniły się w rzeki. Organizatorzy musieli zmodyfikować harmonogram zapoznania i choć udało się przejechać wszystkie odcinki, to warunki w trakcie samego rajdu mogą być zupełnie inne. – Deszcz nie zmienia opisu, bo zakręty są takie same, ale trzeba przewidzieć, gdzie będzie stała woda – mówi obrońca tytułu, Francuz Sebastien Ogier. – Dobrze by było, gdyby przestało padać, ale nawierzchnia i tak będzie bardzo śliska.