Przez lata zawodnicy podporządkowywali wszystkie swoje plany startom w zawodach Grand Prix, organizowanych przez brytyjską firmę BSI. Okazało się jednak, że ktoś może stworzyć zawody równie atrakcyjne – i jest to polska spółka One Sport.
Przejęła ona prawa do organizacji mistrzostw Europy znanych jako Speedway European Championships (SEC), które wcześniej były drugą ligą. Rywalizacja odbywała się zazwyczaj na stadionach w małych miastach, a stacje telewizyjne wykazywały nikłe nią zainteresowanie.
Ale w ubiegłym sezonie polskiej firmie udało się zachęcić do udziału w SEC kilku zawodników startujących w Grand Prix, m.in. Tomasza Golloba, Taia Woffindena, Nickiego Pedersena czy Emila Sajfutdinowa. Nie bez znaczenia były pieniądze oferowane przez organizatorów – 100 euro za punkt. Zawody transmitował Eurosport.
W tej sytuacji BSI postanowiło, że nie będzie spokojnie patrzeć, jak skarb wymyka mu się z rąk. Ale zamiast znaleźć sposoby na uatrakcyjnienie swojego produktu, Brytyjczycy poprosili o pomoc Międzynarodową Federację Motocyklową (FIM). Skutecznie. FIM zdecydowała, że zawodnicy muszą wybierać – GP lub SEC. Potem, po wielu protestach (głównie z polskiej strony), federacja wycofała się z tego pomysłu, a raczej odroczyła wyrok. Prawdopodobnie prawo wejdzie w życie w kolejnym sezonie, a na razie FIM zezwoliła na jednorazowy udział uczestnika cyklu GP w zawodach SEC odbywających się w jego ojczyźnie.
Jednak niektórzy żużlowcy już wybrali, nie czekając na oficjalne decyzje. Tomasz Gollob, który ma podpisaną umowę z One Sport, nie wysłał zgłoszenia na mistrzostwa świata.