Młody żużlowiec już w zeszłym roku udowodnił, że ma wszelkie atuty pozwalające myśleć o mistrzostwie świata. Po dwóch rundach sezonu 2013 był wiceliderem klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Jednak w czasie trzecich zawodów, GP Szwecji w Goeteborgu, upadł i złamał łopatkę. Kontuzja wykluczyła go ze startów na kilka tygodni. Opuścił trzy rundy GP i marzenia o złocie minęły. Co prawda nie mógł wymarzyć sobie lepszego powrotu do rywalizacji o mistrzostwo świata (wygrał GP Danii w Kopenhadze), ale na gonienie czołówki było już za późno.
Teraz Ward chce powetować sobie niepowodzenie z zeszłego sezonu. Nie jest to tylko pobożne życzenie, ale jak najbardziej realny scenariusz. Jego trenerem została legenda australijskiego żużla, trzykrotny indywidualny mistrz świata – Jason Crump. Współpraca już zaczęła przynosić efekty. W pierwszych poważnych tegorocznych zawodach, Speedway Best Pairs w Toruniu, Australia zajęła pierwsze miejsce. Ward, jadący w parze z Chrisem Holderem, zdobył 19 punktów. Lepszym rezultatem mogli pochwalić się tylko Nicki Pedersen (20) i Tomasz Gollob (23).
W pierwszej rundzie tegorocznego cyklu, GP w Nowej Zelandii (5 kwietnia), Darcy Ward miał potwierdzić swoje znakomite przygotowanie i rozpocząć dominację. Jechał trochę poniżej oczekiwań, ale nie można powiedzieć, że tragicznie. O półfinał mógł być spokojny.
Jednak w 14. biegu jego plany popsuł zwycięzca zawodów w Auckland, Martin Smolinski. Na ostatnim łuku Niemiec nie opanował motocykla i wjechał w Australijczyka. Ward został odwieziony do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Na szczęście okazało się, że uraz jest mniej groźny. Wypadek skończył się złamaniem kciuka.
- Lekarze w Nowej Zelandii powiedzieli, że operacja nie będzie potrzebna. Ale zobaczę, co powiedzą mi w Toruniu. Wyślę całą dokumentację do moich specjalistów z Polski i poczekam na ich opinię. Oczywiście moim celem jest powrót na zawody w Bydgoszczy – mówił Darcy Ward w rozmowie z portalem speedwaygp.com.