Ostateczna decyzja zapadnie pod koniec roku. Ocenia się, że szanse mają Boston, Dallas, Los Angeles, San Diego, San Francisco i Waszyngton. Wcześniej z wyścigu wycofały się Nowy Jork i Filadelfia, o czym poinformowali burmistrzowie.
Za głównego faworyta uważane jest Los Angeles. W 2024 roku minie 40 lat od poprzednich igrzysk w tym mieście, zbojkotowanych przez kraje demokracji ludowej w rewanżu za nieobecność zachodnich sportowców w Moskwie cztery lata wcześniej.
Ale LA gościło olimpijczyków i wcześniej – w 1932 r. Doświadczenie nie jest tu jednak przeszkodą – w 2012 roku Londyn zorganizował igrzyska po raz trzeci, a w 2020 r. sportowy drugi raz pojadą do Tokio.
Kalifornijczycy mogą zaoferować olimpijską podróż sentymentalną – ceremonia otwarcia po raz trzeci na stadionie Memorial Coliseum (zbudowanym w 1923 r., ale odnowionym na tę okazję), piłka wodna w hali John C. Argue Swim Stadium, gdzie olimpijczycy pływali już w 1932 r., siatkówka plażowa na piaskach Santa Monica, uznanych za miejsce narodzin tego sportu w latach 20. ubiegłego stulecia.
Amerykanom zależy na tych igrzyskach – za nimi kilka porażek. Nowy Jork starał się o organizację zawodów w 2012 roku, zaś Chicago – o igrzyska 2016. W drugim przypadku przegrana, już w pierwszej rundzie głosowania, była bolesna m. in. dla Baracka Obamy – prezydent USA osobiście wsparł kandydaturę miasta, z którym związana była jego polityczna kariera.