1 maja 1904 roku w Brukseli rozegrano mecz Belgia - Francja (3:3), pierwszy dla obydwu krajów. Z tej okazji sekretarze federacji piłkarskich postanowili, że za trzy tygodnie spotkają się ponownie, tym razem w Paryżu i w szerszym gronie. Namówili przedstawiciele pięciu innych federacji lub ich pełnomocników. Pogadali, pojedli, wypili wino i tak powstała FIFA. Jej pierwszym sekretarzem generalnym mianowano Belga Louisa Muhlinghausa.

Federacja belgijska istniała już wtedy od dziesięciu lat i była na kontynencie europejskim młodsza tylko od szwajcarskiej, duńskiej i holenderskiej. W roku 1920, kiedy igrzyska olimpijskie odbywały się w Antwerpii, Belgia zdobyła złoty medal, zresztą po skandalu. Rywalizujący z nią piłkarze Czechosłowacji zeszli z boiska, w proteście przeciw faworyzującemu Belgię sędziemu z Anglii.

Ten mecz rozgrywano na stadionie Beerschotu, klubu, do którego na przełomie lat 70. i 80. trafili Polacy: Jan Tomaszewski z ŁKS i Stanisław Gzil z Górnika Zabrze. Ich duchowym przewodnikiem był wtedy Włodzimierz Lubański, największa polska legenda piłkarska lat 60. Po kontuzji odniesionej w meczu z Anglią w Chorzowie Lubański długo się leczył i jako zawodnik niemal niepełnosprawny nie miał szans na grę w dobrym klubie. Władze puściły go do Belgii, do Niemiec czy Hiszpanii Polaków nie puszczano, bo to były kraje zasiedlone przez pogrobowców faszyzmu. Anglia i inne kraje polskich piłkarzy nie chciały. Pozostały Francja i Belgia, jako miejsca dobrze kojarzące się z ciężką pracą polskiego górnika w czasach sanacji. A ponieważ towarzysz Edward Gierek stanowił żywy przykład takiego górnika, przeto Belgia i Francja miały status niemalże przyjaciół Polski na Zachodzie. Ale, na wszelki wypadek, kiedy Lubański miał wyjeżdżać do Lokeren, GKKFiT (ministerstwo sportu) poprosiło ambasadora w Belgii Stanisława Kociołka o opinię w tej sprawie. Kociołek napisał, że transferem jest osobiście zainteresowany premier Belgii a nieliczni Polacy, mieszkający w Lokeren lub okolicach to dawni żołnierze Brygady Pancernej generała Maczka, nie przejawiający aktywności politycznej. Lubański mógł wyjechać. Po latach dołączył do niego Grzegorz Lato a potem młodsze pokolenie, czyli Michał i Marcin Żewłakowowie. Zresztą Lubański ten transfer przygotowywał a Gzil był w Beveren ich trenerem i opiekunem. Miał wtedy opinię jednego z najlepszych trenerów w Belgii. Był absolwentem akademii trenerskiej przy stadionie Heysel. Z Germinalem Ekeren zajął trzecie miejsce w lidze.

On i Lubański zamieszkali w Belgii na stałe. Grali z reprezentantami Belgii, wychowali kilku. Potem Belgowie przegrali z Polską eliminacje do mistrzostw w Meksyku, ale turniej zakończyli na czwartym miejscu. Teraz Belgia ma taką grupę zdolnych zawodników jak Polska na początku lat 70. Lubański i Gzil mają rodziny na Śląsku i w Jaworznie, są z nimi w stałym kontakcie, ale kiedy gra Belgia, myślą o niej z takim uczuciem jak o kadrze Polski.