Syn w moim życiu wiele zmienił

Dzisiaj w Zurychu zaczynają się lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. Piotr Małachowski ma szansę na drugie złoto w rzucie dyskiem.

Publikacja: 12.08.2014 02:00

Syn w moim życiu wiele zmienił

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki RB Roman Bosiacki

Rz: Najdalszy rzut w sezonie i prowadzenie w klasyfikacji Diamentowej Ligi. Chyba lepiej być nie może...

Piotr Małachowski:

Tak rzeczywiście mogłoby się wydawać, ale z mojej obecnej formy nie mogę być zadowolony. Ten najlepszy rzut oddałem prawie trzy miesiące temu, później było już gorzej. Teraz niby jestem bardzo silny, ale brakuje mi szybkości i świeżości. Nie jestem pewny, czy stać mnie będzie na wynik powyżej 67 metrów, nie wiem, czy jestem na to przygotowany i czy do konkursu pojawi się optymalna forma startowa.

Podobno na treningach dalej od pana rzuca Robert Urbanek?

To prawda, ostatnie rzuty w jego wykonaniu wyglądały bardzo dobrze. Jeżeli tylko odblokuje się na samych zawodach i pośle dysk tak daleko, jak go na to stać, może sporo namieszać. Ale w Zurychu zaskoczyć mogą też młodzi, np. Łotysz Andrius Gudzius czy Belg Philip Milanov.

Co zawiodło w przygotowaniach?

Nie można powiedzieć, ?że coś zawiodło. Po prostu – gdy urodził się nam syn, sporo w moim życiu się zmieniło. Czasami nie dotrenowałem, czasami nie dojadłem czy nie dospałem. To wszystko się kumulowało i teraz odbija się na mojej dyspozycji. Ale do Zurychu jadę po złoto, tu nic się nie zmienia. Wyjdę z nastawieniem na wynik 68–69 metrów i zobaczymy, co się stanie. 13 sierpnia, czyli w dniu rozgrywania finału, mój syn będzie kończył dziewięć miesięcy. Powalczę dla niego o specjalny prezent.

Walkę o złoto znów stoczy pan z Niemcem Robertem Hartingiem?

Na to wygląda. W tym sezonie Robert trochę mnie unikał, nie mieliśmy zbyt wiele możliwości stoczenia bezpośredniej walki. Dzięki temu mogłem więcej zarobić w Diamentowej Lidze... A tak na poważnie, po zmianie trenera w ostatnim sezonie on potrzebował trochę czasu, żeby sobie wszystko od nowa poukładać. Nie zawsze wiązało się to z dobrymi wynikami, ale problemy już chyba za nim.

Czas mija, ale zmienia się niewiele. Przed czterema laty w Barcelonie o zwycięstwo też walczył pan z Hartingiem...

Teraz jestem starszy, wolniej się regeneruję, ale jednocześnie jestem bardziej doświadczony, potrafię lepiej wykorzystać warunki, lepiej się zmotywować. A wracając do tamtych mistrzostw, to sam konkurs był dziwny, bardzo dla mnie fartowny. Ale – jak to się mówi ?–szczęście sprzyja lepszym. Oddałem wtedy trzy słabe rzuty, dwa spaliłem, dobrze rzuciłem tylko w drugiej próbie i ona dała mi tytuł. Do dziś mój wynik – 68,87 m ?– pozostaje rekordem mistrzostw Europy. Oczywiście złota się nie zapomina, ale przez te wszystkie pozostałe popsute rzuty Barcelony nie wspominam szczególnie dobrze. Zdecydowanie cenniejszy jest dla mnie srebrny medal mistrzostw świata, który zdobyłem rok wcześniej, po wariackich przygotowaniach spowodowanych kontuzją palca.

Ostatnie mistrzostwa Europy opuścił pan z powodu kontuzji bicepsa...

Większość czołowych zawodników nie pojawiła się w Helsinkach ze względu na rozgrywane kilka miesięcy później igrzyska w Londynie. Ja nie miałem tego dylematu, bo przez ten uraz i tak nie mógłbym wystartować. Różnie o tych mistrzostwach mówiono, ale dla mnie mistrzostwa to mistrzostwa. Zawodnicy powinni się pokazywać na najważniejszych imprezach, przecież ludzie wypełniają stadiony, żeby nas zobaczyć. Starty na mityngach co jakiś czas to nie to samo, lekkoatletyka żyje dużymi imprezami.

Ale na razie Zurych nie kojarzy się panu zbyt dobrze?

Mało powiedziane! Rok temu straciłem tam szansę na zwycięstwo w Diamentowej Lidze. Taka wpadka na finiszu i strata prestiżu nadal nie daje mi spokoju. A ponieważ zawiodłem tam jeszcze wcześniej, na innym mityngu, motywacji do odkucia się nie zabraknie. Do trzech razy sztuka, los się musi odwrócić. I tego się będę trzymał.

— rozmawiał Jakub Gregorowicz

Mistrz olimpijski walczy o medal

Tomasz Majewski już pierwszego dnia może stanąć na podium. Dziś finał pchnięcia kulą. Początek eliminacji o 10.04. Dwukrotny złoty medalista olimpijski znalazł się w grupie B. Drugi z Polaków Jakub Szyszkowski w grupie A. Aby awansować do rozgrywanego o 19.34 finału, zawodnicy muszą uzyskać minimum 20,10 m. Majewski nie powinien mieć problemu z osiągnięciem tego wyniku. Jego najlepszy rezultat z tego sezonu to 21,04 m. Polak może powalczyć o medal, ale twierdzi, że złoto jest zarezerwowane dla Niemca Davida Storla (21,97 m).

O 20.20 drugi dzisiejszy finał – bieg na 10 km kobiet, ?w którym wystartuje Karolina Jarzyńska.

—mradz

Rz: Najdalszy rzut w sezonie i prowadzenie w klasyfikacji Diamentowej Ligi. Chyba lepiej być nie może...

Piotr Małachowski:

Pozostało 97% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?