Adamek wróci na ring po dwóch porażkach. Sportowej z Wiaczesławem Głazkowem wiosną tego roku i politycznej. W wyborach do europarlamentu nie było lepiej niż w starciu z Ukraińcem w amerykańskim Bethlehem.
8 listopada w Arenie Kraków rywalem Adamka będzie Szpilka, młody pięściarz z Wieliczki, o którym w ostatnich latach napisano więcej niż o niejednym mistrzu świata, a przecież tak naprawdę jeszcze niczego nie osiągnął.
Szpilka jednak, co mu trzeba przyznać, nie boi się wyzwań. Wymusił na promotorach zgodę na walkę z solidnym Bryantem Jenningsem w Nowym Jorku i przegrał, ale Madison Square Garden Theater była pod koniec stycznia pełna, głównie za sprawą Polaka. W Arenie Kraków, która pomieści 18 tysięcy widzów, też będzie miał sporo kibiców, ale nie zabraknie takich, którzy przyjdą zobaczyć, jak dostaje lanie. Adamek obiecuje bowiem, że pokaże młodemu, jak wygląda prawdziwy boks.
„Góral" wypowiada się ostro, ale kontraktu jeszcze nie podpisał, choć teraz chodzi już tylko o detale. Obaj zarobią sporo, Szpilka najwięcej w karierze, kilkaset tysięcy złotych. Adamek też nie może narzekać. Otrzyma ćwierć miliona dolarów i po raz pierwszy od walki z Witalijem Kliczką we Wrocławiu (wrzesień 2011) pokaże się polskiej publiczności. Oczywiście, gdy reprezentujący Adamka prawnik Main Events Patrick English nie będzie miał już żadnych wątpliwości.
Czarne chmury
Szpilka tym razem jest stonowany, nie krzyczy, nie obraża. Wierzy, że pokona byłego mistrza świata dwóch kategorii i zajmie jego miejsce w gronie tych, których nazwisko coś znaczy.