Roman Kosecki nie straci mandatu

Mandatu poselskiego nie można łączyć z funkcją wiceprezesa PZPN – zaalarmowali w 2012 roku posłowie prawicy. Dopiero po dwóch latach wniosek rozpatrzyła sejmowa komisja. Wzięła Romana Koseckiego w obronę wbrew ekspertyzom prawnym – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Aktualizacja: 26.09.2014 07:28 Publikacja: 25.09.2014 17:28

Roman Kosecki

Roman Kosecki

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Albo rezygnacja z funkcji dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, albo wygaszenie mandatu – takie ultimatum w 2007 roku ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski postawił posłowi PiS Janowi Ołdakowskiemu. – Nie może być instytucji świętych krów – mówił, tłumacząc, że prawo zakazuje łączenia mandatu poselskiego z pracą w jednostkach samorządu terytorialnego. Ostatecznie zdecydował, że Ołdakowski zachowa mandat, jednak tę decyzję poprzedziła polityczna awantura.

Inaczej zdominowana przez koalicję sejmowa Komisja Regulaminowa zachowała się, gdy w podobnej sytuacji znalazł się Roman Kosecki. Oddaliła zarzuty, a Stefan Niesiołowski z PO autorów wniosku przyrównał do sowieckiego zbrodniarza.

Sprawa rozpoczęła się w październiku 2012 r., gdy poseł Kosecki, były piłkarz narodowej reprezentacji, został wiceprezesem PZPN ds. szkolenia. Wcześniej kandydował na prezesa i zapowiadał, że w razie sukcesu zrzeknie się mandatu. Jako zastępca Zbigniewa Bońka uznał, że tę funkcję z posłowaniem można łączyć.

Innego zdania byli Marcin Mastalerek z PiS i Przemysław Wipler, obecnie związany z Nową Prawicą. – Z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora wynika, że mandatu nie można łączyć z pracą w organizacji, która prowadzi działalność gospodarczą w oparciu o mienie publiczne – uzasadniał Wipler. Tłumaczył, że PZPN „sprzedaje bilety na mecze na stadionach", będących majątkiem komunalnym.

Wniosek Komisja Regulaminowa rozpatrzyła dopiero 10 września. Skąd dwuletnia zwłoka? – Wcześniej poruszaliśmy temat w ramach prezydium, bo zależało nam na wspólnym stanowisku. Poza tym powoli kończy się kadencja i przyszedł czas opróżniania szuflad – mówi wiceszef komisji Jerzy Budnik z PO.

Jednak kontrowersje może budzić nie tylko termin posiedzenia, ale też jego przebieg. Na początku Stefan Niesiołowski przyrównał Mastalerka i Wiplera do Dzierżyńskiego, założyciela zbrodniczej Czeka. – Chciałem pogratulować rewolucyjnej czujności. Feliks Edmundowicz się kłania – powiedział.

Później komisja jednogłośnie oddaliła zarzuty wobec Koseckiego wbrew stanowisku Biura Analiz Sejmowych. Jedna z ekspertek BAS tłumaczyła, że „poseł nie może zasiadać w zarządzie takiego stowarzyszenia (jak PZPN – red.) czy klubu sportowego, narusza bowiem art. 34 ustawy". Dodała, że nie ma tu znaczenia fakt, że funkcję w związku pełni nieodpłatnie.

Poseł Budnik tłumaczy „Rz", że przepisy ustawy są przestarzałe i niedostosowane do obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej. – Ustawę trzeba koniecznie doprecyzować – tłumaczy.

Zaznacza, że jego komisja podobną decyzję podjęła niedawno w sprawie posłanki PO Lidii Gądek, która posłowanie łączy z funkcją dyrektora gminnego ośrodka zdrowia. – Gdzie było Biura Analiz Sejmowych, gdy senator Antoni Piechniczek sprawował w PZPN tę samą funkcję co ja? Gdzie było, gdy prezesem związku koszykarskiego był senator Roman Ludwiczuk? – pyta z kolei w rozmowie z „Rz" sam Roman Kosecki.

Wipler uważa jednak, że nie przesądziły argumenty merytoryczne, ale polityczne. – PO kryje tyłek koledze, bo obawia się straty posła. W miejsce Romana Koseckiego do Sejmu wszedłby Andrzej Czuma, który mógłby nie poprzeć obecnego rządu – wywodzi.

Jerzy Budnik zaznacza z kolei, że głosowanie w komisji nie zamyka sprawy. – To tylko opinia dla marszałka Radosława Sikorskiego, a decyzja leży w jego rękach – podsumowuje.

Albo rezygnacja z funkcji dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, albo wygaszenie mandatu – takie ultimatum w 2007 roku ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski postawił posłowi PiS Janowi Ołdakowskiemu. – Nie może być instytucji świętych krów – mówił, tłumacząc, że prawo zakazuje łączenia mandatu poselskiego z pracą w jednostkach samorządu terytorialnego. Ostatecznie zdecydował, że Ołdakowski zachowa mandat, jednak tę decyzję poprzedziła polityczna awantura.

Inaczej zdominowana przez koalicję sejmowa Komisja Regulaminowa zachowała się, gdy w podobnej sytuacji znalazł się Roman Kosecki. Oddaliła zarzuty, a Stefan Niesiołowski z PO autorów wniosku przyrównał do sowieckiego zbrodniarza.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium