Reklama
Rozwiń

Jules Bianchi walczy o powrót do zdrowia

W niedzielnym wypadku na torze Suzuka francuski kierowca doznał poważnych obrażeń mózgu. Zespół Marussia poinformował, że 25-letni zawodnik jest w stanie krytycznym, ale stabilnym.

Publikacja: 08.10.2014 08:00

Jules Bianchi walczy o powrót do zdrowia

Foto: AFP

Naturę obrażeń kierowcy podano dopiero dwie doby po pechowym wypadku, w którym prowadzony przez Bianchiego samochód wypadł z toru i uderzył w samobieżny dźwig usuwający z pobocza inne rozbite auto. Rodzina zawodnika poinformowała, że doznał on rozlanego uszkodzenia aksonalnego mózgu.

Takie urazy powstają w wyniku działania dużych przeciążeń i przemieszczenia się mózgu wewnątrz czaszki, a nie wskutek bezpośredniego uderzenia w głowę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Bianchi wypadł z toru przy około 200 km/godz, a przed uderzeniem w tylną część dźwigu samochód praktycznie nie wytracił prędkości. Lewa strona auta została całkowicie zniszczona, a siła zderzenia oderwała jego górną część ? z wlotem powietrza do silnika i pałąkiem chroniącym kierowcę w razie koziołkowania.

Nie ujawniono skali urazu, który polega na uszkodzeniu aksonów ? włókien odpowiedzialnych za połączenie i przesył informacji pomiędzy neuronami. Przy łagodnych lub umiarkowanych obrażeniach możliwy jest powrót do zdrowia, ale w przypadku ciężkiego urazu około 90% poszkodowanych nigdy nie budzi się ze śpiączki, a w przypadku pozostałych 10% dojście do sprawności jest często niemożliwe.

Do szpitala w Yokkaichi poza rodzicami Bianchiego przybyli także wybitni specjaliści: szef Komisji Medycznej FIA profesor Gerard Saillant, który na początku roku służył pomocą rodzinie Michaela Schumachera, a także profesor Alessandro Frati z Uniwersytetu Rzymskiego. Włoski neurochirurg został ściągnięty do Japonii przez zespół Ferrari, od lat wspierający karierę Bianchiego.

Zespół Marussia poinformował, że kolejne informacje na temat stanu ich kierowcy będą przekazywanie dopiero wtedy, gdy lekarze w porozumieniu z rodziną uznają to za stosowne.

Japońska policja zwróciła już skonfiskowany tuż po wypadku wrak samochodu Bianchiego. Komercyjny władca F1 Bernie Ecclestone oraz szef FIA Jean Todt domagają się pełnego raportu w sprawie wypadku. Zbadaniem jego przebiegu zajmie się FIA oraz zespół Marussia.

Wbrew krążącym wśród kibiców pogłoskom wszystko wskazuje na to, że nie popełniono żadnego błędu w procedurach. W strefie, w której na poboczu pracował dźwig, sędziowie pokazywali podwójne żółte flagi ? sygnał niebezpieczeństwa, nakazujący zwolnienie tempa i przygotowanie się na ewentualną konieczność zatrzymania samochodu. Nawet w tym sezonie zdarzały się sytuacje, w których porządkowi usuwali rozbite albo uszkodzone auto jedynie przy żółtych flagach. Najbardziej jaskrawy przypadek to Grand Prix Niemiec ? tam ściągano samochód nawet nie z pobocza, tylko z nitki toru, tuż za zakrętem wiodącym na prostą startową.

Pojawiły się też kolejne koncepcje zwiększenia ochrony zawodników poprzez wprowadzenie osłoniętych kokpitów. Z wtorkowego komunikatu wynika jednak, że obrażenia Bianchiego nie powstały wskutek uderzenia głową, tak więc w tym konkretnym przypadku zamknięty kokpit niczego by nie zmienił. Wręcz przeciwnie ? niektórzy eksperci są zdania, że takie rozwiązanie utrudniłoby ekipie ratunkowej dostęp do kierowcy.

Niedzielny wypadek był w dużej mierze wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, ale władze sportu z pewnością rozpoczną prace nad wprowadzeniem zmian, przynajmniej w procedurach dotyczących usuwania uszkodzonych samochodów z toru oraz pobocza. Ważne jest jednak, aby zachować umiar i nie przesadzać w drugą stronę, na przykład wprowadzając obowiązkową neutralizację przy każdym tego typu incydencie. O rozwagę, a także powściągliwość w ocenach zaapelował zresztą nowy przewodniczący Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix, Alex Wurz.

? Nie powinniśmy wyciągać wniosków bez zapoznania się ze wszystkimi dowodami ? powiedział doświadczony Austriak, który startował w F1 w latach 1997-2007. ? My [kierowcy F1 - przyp. red.] wolelibyśmy nie komentować tego wypadku, dopóki nie zbierzemy wszystkich informacji. Przede wszystkim zalecam kierowcom, by powstrzymali się od publicznej dyskusji. Takie dyskusje i poszukiwania rozwiązań powinny się odbywać w zamkniętym kręgu. Musimy dać ekspertom czas na przeanalizowanie wszystkiego i oczywiście oferujemy nasze pełne wsparcie wszystkim władzom, które mogą być zaangażowane w ten proces.

Naturę obrażeń kierowcy podano dopiero dwie doby po pechowym wypadku, w którym prowadzony przez Bianchiego samochód wypadł z toru i uderzył w samobieżny dźwig usuwający z pobocza inne rozbite auto. Rodzina zawodnika poinformowała, że doznał on rozlanego uszkodzenia aksonalnego mózgu.

Takie urazy powstają w wyniku działania dużych przeciążeń i przemieszczenia się mózgu wewnątrz czaszki, a nie wskutek bezpośredniego uderzenia w głowę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Bianchi wypadł z toru przy około 200 km/godz, a przed uderzeniem w tylną część dźwigu samochód praktycznie nie wytracił prędkości. Lewa strona auta została całkowicie zniszczona, a siła zderzenia oderwała jego górną część ? z wlotem powietrza do silnika i pałąkiem chroniącym kierowcę w razie koziołkowania.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku