Reklama
Rozwiń

Rekordowy zwycięzca w sumo: Mönchbatyn Dawaadzargal, Hakuho

Sumo to narodowy sport Japończyków. Właśnie padł w nim rekord wszech czasów.

Aktualizacja: 24.01.2015 10:41 Publikacja: 24.01.2015 07:45

Hakuho (po prawej) i Kisenato podczas starcia

Hakuho (po prawej) i Kisenato podczas starcia

Foto: AFP

Japończycy lubią sport, choć obecnie trudno znaleźć dyscyplinę jednocześnie popularną jak i rdzennie japońską. Chodzi się na mecze baseballa, tenisa czy piłki nożnej, ale to wszystko sport sprowadzany do kraju z zagranicy. Natomiast sumo od zawsze było czysto japońskie.

Mistrzowie spoza Japonii

Trudno uwierzyć, ale ostatni Japończyk, który w tej narodowej dyscyplinie zdobył najwyższą rangę zwaną yokozuna, dokonał tego w 1998 roku. Od ponad 16 lat nowi wielcy (z racji rangi jak i rozmiarów) mistrzowie, którzy pojawiali się na japońskiej scenie, pochodzili m.in. z Hawajów – jak Musashimaru - i z Mongolii. Przede wszystkim zaś ze stołecznego Ułan Bator, z którego pochodził niewystępujący już Asashoryu oraz dwóch pozostałych yokozuna: Harumafuji i Hakuho. Najmłodszym wielkim mistrzem jest czwarty mongolski yokozuna, Kakuryu.

Hakuho, choć nie pochodzi z Japonii, tworzy obecnie historię tego narodowego sportu. W ostatni piątek wygrał swój 33. turniej i tym samym pobił rekord legendarnego mistrza Taiho, który 32 razy wygrywał w latach 60.

Pełne imię mongolskiego mistrza brzmi Mönchbatyn Dawaadzargal. Piętnaście lat temu, gdy sam miał piętnaście lat, wyjechał do Japonii, by trenować sumo. Żadna z tak zwanych stajni, czyli klubów zrzeszających zawodników sumo nie chciała go przyjąć, ponieważ był zbyt chudy. Ważył wówczas 62 kg. Bbecnie jest blisko 2,5 raza cięższy: przy wzroście 192 centymetrów waży 157 kg.

Dzięki pomocy innego sumity z Mongolii w 2000 roku Dawaadzargal został wreszcie przyjęty przez jedną ze stajni, co wobec jego obecnego rekordu wszech czasów, wydaje się szczęściem uchwyconym praktycznie o włos.

Piętnastoletniego chłopca, zbyt chudego na wojownika zaangażowano do treningów ostatniego dnia jego dwumiesięcznego pobytu w Japonii.

Dawaardzargal jako swoje shikona, czyli imię używane na ringu, przyjął japońskie Hakuho. Oznacza to dosłownie „biały ptak Peng", olbrzymi, mityczny stwór o tak wielkich rozmiarach, że swoimi skrzydłami był w stanie przykrywać słońce i zamieniać dzień w noc. Co ciekawe, shikona poprzedniego rekordzisty w wygranych turniejach, Taiho, także nawiązywała do ptaka Penga. Taiho oznaczało dokładnie „ogromny Peng". Hakuho chciał być równie niepokonany co swój sportowy ideał i z uporem dążył do osiągnięcia najwyższej rangi w sumo.

Szybka kariera

Upragnionym yokozuną Dawaardzargal został pod koniec maja 2007 roku. Między 2010 a 2012 roku był nawet jedynym wielkim mistrzem tej dyscypliny. Rangę yokozuny zdobywa się bowiem dożywotnio i żeby przestać być mistrzem, trzeba zakończyć karierę. Tak właśnie pożegnał się z sumo pierwszy najbardziej utytułowany zawodnik z Mongolii, Asashoryu w 2010, a kolejny Mongoł, Harumafuji został yokozuną dopiero w 2012 roku.

Żeby stać się mistrzem nad mistrzami trzeba wygrywać konsekwentnie jak najwięcej walk i samych turniejów. Nie istnieją jednoznaczne kryteria, które do  bycia yokozuną trzeba spełnić, jednak można uznać, że występując w niższej randze (nazywanej oozeki), wypada wygrać 2 lub 3 kolejne turnieje lub przynajmniej 38 z 45 walk w trzech kolejnych zawodach. Do tego trzeba walczyć z klasą godną najlepszych, a w tym przypadku zasady oceny bywają czasami dość zagmatwane i bazujące na konkretnych przypadkach.

Hakuho nie ma się czego obawiać. Nowy rok rozpoczął z identyczną liczbą wygranych turniejów co słynny Taiho. Z sześciu zawodów rozgrywanych w 2014 roku wygrał aż pięć, a na ostatnich dwanaście imprez wyszedł zwycięsko z dziewięciu. Walk w turnieju jest piętnaście, od yokozuny oczekuje się wygrywania co najmniej dziesięciu w każdej dużej imprezie.

Choć obecnie trwający turniej jeszcze się nie skończył, to jego wygraną Hakuho zapewnił sobie dzięki trzynastemu zwycięstwu na piętnaście możliwych. Jego konkurenci mają już po trzy porażki, zatem przewodnictwo wielkiego mistrza zostanie nienaruszone.

Zawodnikiem, który niejako przyczynił się do ustanowienia nowego rekordu i dał się Hakuho pokonać, był oozeki Kisenosato, o rok młodszy od Hakuho Japończyk. Pierwsze starcie musiało zostać powtórzone, ponieważ sędziowie orzekli, że obaj sumici wypadli z ringu jednocześnie. W drugiej próbie Hakuho nie pozostawił wątpliwości, że był od Kisenosato lepszy.

Przyszłość w świetlanych barwach

Przyszłość także może być tylko lepsza. Przewodniczący Japońskiego Związku Sumo, Kitanoumi chwali styl Hakuho i twierdzi, że ten nie jest zawodnikiem, który znajduje się pod koniec swojej kariery. Widzi w nim potencjał wygrania nawet 40 turniejów. Z początkiem obecnie rozgrywanych zawodów „Biały Peng" miał na koncie 880 zwycięskich walk i 186 porażek.

Poprzedni rekordzista Taiho kończył karierę z 872 zwycięstwami na ringu i 182 przegranymi walkami. Miał także zagraniczne korzenie, ponieważ jego ojciec pochodził z Ukrainy. Sam Taiho urodził się w południowej części rosyjskiej wyspy Sachalin, która wówczas należała do japońskiego cesarstwa pod nazwą Karafuto.

Trzej mongolscy mistrzowie rozpoczęli 2015 rok od wzięcia udziału w tradycyjnym rytuale powitania nowego roku w świątyni Meiji w Tokio. Polegał on na powolnym przestępowaniu z nogi na nogę z bardzo poważną miną, takim samym jak podczas wchodzenia na ring przed walką. Ceremonia nazywa się dezuiri i co roku powinni odbywać ją wszyscy aktualni yokozuna. 7 stycznia o godzinie 15 trzech wielkich mistrzów z Mongolii, w tym obecnego rekordzistę Hakuho, można było obejrzeć przed głównym pawilonem świątyni w centrum miasta.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025