Żeby jednak nie było tak dobrze, trzeba przyznać, że bezbramkowy mecz Korony z Ruchem był równie frapujący, jak przerwy między biegami na Stadionie Narodowym. Spotkanie Podbeskidzia z Wisłą obfitowało przynajmniej w gole. Obydwa dla Wisły zdobył Haitańczyk Wilde-Donald Guerrier.
Haiti w historii futbolu nie zapisało się jakoś szczególnie. Haitańczykiem był piłkarz, który w roku 1950 w barwach Stanów Zjednoczonych wbił bramkę Anglii, doprowadzając do jednej z największych sensacji w historii mundiali. Prawie ćwierć wieku później Haiti znalazło się w naszej grupie na mundialu w RFN. Reprezentacja młodzieżowa pojechała więc na Karaiby, żeby się zorientować, jak tam się gra. Andrzej Strejlau posadził na trybunach Andrzeja Szarmacha i Władysława Żmudę, polecając im robienie notatek na temat gry napastników i obrońców. Efekt był taki, że na mundialu pokonaliśmy Haiti 7:0. A dziś Haitańczyk strzela gole w Polsce. Albo tam futbol tak się rozwinął, albo u nas zwinął.