W 1982 roku 24-letni Grubba zdobył w Budapeszcie złoty medal mistrzostw Europy w grze mieszanej wraz z Holenderką Bettine Vriesekoop. O niewysokim chłopaku z Polski usłyszał świat. Z Polski i z Pomorza – urodził się w Brzeźnie Wielkim koło Starogardu, dorastał w pobliskiej Zelgoszczy. Małą karierę zaczynał w miejscowym LZS, nieco większą – w klubie Neptun Starogard. Później był AZS AWF Gdańsk, aż w końcu przyszedł czas na wyjazd w świat, do niemieckiego TTC Grenzau, gdzie grał, z przerwą, w latach 1985–1997. Później pełnił tam rolę trenera.
„Wykorzystałem sport. Przeniósł mnie z Brzeźna i Zelgoszczy daleko poza granice mojej wyobraźni. Byłem wieśniakiem, który ze świetlicy przeniósł się do najdroższych hoteli na świecie, mógł poznać świat z jego najlepszej strony. Nie marzyłem o tym, wracając wieczorem zatłoczonym autobusem ze Starogardu" – opowiadał w wywiadzie rzece „Ostatnia piłka". Zamiast tego marzył, by być najlepszy w powiecie i żeby trochę dłużej pospać, bo poranny PKS do Starogardu był o piątej.
A później grał przeciwko własnym lękom, „że ta wspaniała przygoda zaraz się skończy, że to wszystko jest jakąś pozbawioną logiki iluzją, że ja tylko przypadkowo i na krótko wyjechałem z Zelgoszczy".
Przygoda nie trwała krótko, chociaż tamten mikst z 1982 roku przyniósł mu jedyne złoto w najważniejszych turniejach – w grze pojedynczej zdobył później brązowy medal mistrzostw świata oraz dwa wicemistrzostwa i dwa brązowe medale mistrzostw Europy. Także słynny debel Grubba-Kucharski stawał na niższych stopniach podium. Mimo to każdy chłopak w kraju chciał grać tak jak on, tak podskakiwać, tak dmuchać na dłoń.
Po zakończeniu pracy w Grenzau wrócił na Pomorze, zamieszkał z rodziną w Sopocie. – Nie mogło być inaczej, tu zostawiliśmy dom. Ustaliliśmy, że jedziemy tylko w delegację, a potem wracamy – mówi „Rzeczpospolitej" Lucyna Grubba. Choć sama pochodzi z Tarnowa, związała życie z Trójmiastem.