Jak święta to regaty miliarderów

Tradycja trwa: ostatnie dni roku, 628 groźnych mil morskich z Sydney do stolicy Tasmanii – Hobart, na starcie ponad setka jachtów, wśród nich kilka niezwykłych jednostek, które walczą o uśmiech ich bardzo zamożnych właścicieli

Aktualizacja: 26.12.2015 07:15 Publikacja: 25.12.2015 23:54

Jak święta to regaty miliarderów

Foto: AFP

Wiele wskazuje na to, że w tym roku będzie jak w zeszłym: w świąteczną sobotę wystartują wszyscy (na liście jest 109 jednostek z 27 krajów), a tak naprawdę znów ścigać się będą obrońca tytułu australijski Wild Oats XI oraz amerykański Comanche.

Tamta rywalizacja była dla miłośników żeglarstwa fascynująca: mistrzowie wygrali z ambitnymi debiutantami tylko o 55 minut, zwyciężyli rekordowy, ósmy raz. Na trasie działo się wiele, Amerykanie świetnie wystartowali, w silnych wiatrach z początku prowadzili, lecz po zmianie pogody stracili przewagę, aby pod koniec wyścigu raz jeszcze zerwać się do pościgu za Australijczykami, tyle, że meta była jednak za blisko.

Obie wspaniałe jednostki mają wszystko, co wymyślono w dziedzinie intensywnych regat oceanicznych, obie to wyjątkowe zabawki swych właścicieli. Wild Oats XI, jacht należący do 87-letniego Boba Oatleya, miliardera, którego najważniejszą zawodową pasją było winiarstwo, kosztował 28 mln dolarów. W minionym roku przeszedł kolejną modernizację wartą prawie 2 mln, bo Comanche był zaskakująco blisko wygranej, więc były ważne powody do poprawy konstrukcji i ożaglowania.

Zbrojenia trwały w obu głównych obozach. Zbudowany za 15 mln dol. Comanche to superjacht Jima Henryego Clarka (oraz jego czwartej żony, australijskiej modelki Kristy Hinze-Clark), teksańskiego miliardera z Krzemowej Doliny, założyciela m. in. Silicon Graphics Incorporation, Netscape Communications Corporation, myCFO i Healtheon.

Amerykanie, którzy rok temu narzekali na pośpiech przygotowań, w tym mówią, że już w Wigilię wszystko było przygotowane perfekcyjnie, że poprawiono charakterystykę jachtu, usunięto powody, dla których tak znacząco zwolnił w słabych wiatrach w 2014 roku. – Jesteśmy więc trochę bardziej zrelaksowani, niż poprzednio, ale czy to dobrze, czy źle, nie wiem – mówił skipper Mark Richards. Załoga też się wzmocniła, doszedł do niej zdobywca Pucharu Ameryki, świetny, choć niekiedy uważany za zbyt agresywnego na wodzie, australijski sternik Jimmy Spithill.

Niezależnie od wyniku Jim Clark zapowiedział, że po raz ostatni jego Comanche wystartuje w regatach Sydney – Hobart, gdyż pieniądze, jakie trzeba wydać na przygotowania, transport jednostki do Australii oraz utrzymanie załogi są wyjątkowo duże, nawet jak na jego głęboką kieszeń.

Oczywiście o wyniku może przesądzić także pogoda – na razie prognozy są takie, że pierwszego dnia regat w Cieśninie Bassa mają pojawić się burze, ma wiać bardzo mocno, nawet do 35-45 węzłów (załoga Comanche liczy na piorunujący start i zdecydowaną ucieczkę z grupy), ale potem podmuchy znacznie osłabną i przewaga łodzi zbudowanych do osiągania dużych prędkości na kursach z wiatrem zapewne wyraźnie zmaleje. – Każdy wyjątkowo lekki wiatr jest naszym wrogiem, zwłaszcza taki poniżej dwóch węzłów – potwierdzał Jim Clark.

Choć eksperci mówią o wyścigu dwóch jachtów, są jednak tacy, którzy stawiają na innych: może do walki Wild Oats XI i Comanche włączy się supermaxi Ragamuffin 100, może Perpetual Loyal (oba australijskie), swoich zwolenników ma też amerykański Rambler 88, w którego załodze jest inna legenda Pucharu Ameryki – Brad Butterworth.

Znakomity sternik i taktyk z Nowej Zelandii miał długą przerwę, po raz ostatni płynął w regatach Sydney – Hobart w feralnym 1998 roku, gdy wyjątkowo silne sztormy w Cieśninie Bassa zatopiły pięć jachtów, 6 żeglarzy zginęło, 55 uratowano.

Butterworth, czterokrotny zdobywca Pucharu Ameryki, pływał wówczas na jachcie Sayonara należącym do szefa firmy Oracle, innego ze znanych i bogatych fanatyków ekstremalnego żeglarstwa, Larry'ego Ellisona. – Wiele się od tamtego czasu zmieniło w kwestiach bezpieczeństwa, technologia poszło mocno do przodu, czuję się bezpiecznie w tych nowych, wyjątkowo stabilnych ale i szybkich łodziach – mówił nowozelandzki żeglarz.

Organizatorzy zakładają, że tegoroczny wyścig może być dość niebezpieczny, zwłaszcza w pierwszej fazie, gdy silny sztormowy wiatr może zmusić wiele amatorskich jednostek do powrotu do portu w Sydney, ale liderzy nie zrezygnują na pewno.

Pierwszy dzień może także zadecydować, czy padnie nowy rekord trasy. Jeśli podmuchy nie zgasną zbyt szybko, to wynik Wild Oats XI z 2012 roku – jeden dzień, 18 godzin, 23 minuty i 12 sekund może zostanie poprawiony.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay