Rozpowszechnianie używalności welocypedu

Lubelskie Towarzystwo Cyklistów kontynuuje tradycje organizacji o tej samej nazwie założonej w 1893 roku.

Publikacja: 14.01.2016 16:32

Rozpowszechnianie używalności welocypedu

Foto: LTC

Dokument pierwszy: „Celem Towarzystwa jest: stać się punktem zbiorowym amatorów sportu welocypedowego w mieście i jego okolicach zamieszkałych, dla doskonalenia się w jeździe i rozpowszechniania używalności welocypedu, jako praktycznego, higienicznego i przyjemnego środka lokomocji. Dla podjęcia tego celu towarzystwo urządza zebrania, ćwiczenia i konkursy w oddzielnych, do tego celu przeznaczonych lokalach, zamiejskie wycieczki i wyścigi z nagrodami".

Dokument drugi: „Stowarzyszenie realizuje swoje cele poprzez organizowanie i prowadzenie: wycieczek, rajdów, zabaw i festynów, cyklosportu i crossów, wyczynu kolarskiego, imprez integracyjnych, rekreacyjnych i kulturalno-oświatowych, pośrednictwa sprzętowego, organizowanie kursów, wystaw, pokazów, odczytów, dyskusji, sympozjów, seminariów itp...".

Oba dokumenty dzieli cały wiek. Pierwszy to statut Lubelskiego Towarzystwa Cyklistów Amatorów zatwierdzony w 1893 roku przez Ministra, Senatora Jenerała Lejtnanta Szebeko.

Drugi to aktualny statut Lubelskiego Towarzystwa Cyklistów. Język odmienny, ale cele zbieżne – w końcu działające dziś LTC zapisało sobie w regulaminie kontynuację tradycji zapoczątkowanej jeszcze w XIX stuleciu.

Lubelskie Towarzystwo Cyklistów powstało 11 czerwca 1893 roku – wtedy zatwierdzono pierwszą ustawę, jak nazywano wówczas dzisiejsze statuty. Pomysł miał narodzić się we wrześniu poprzedniego roku podczas rowerowej wycieczki, w której brał udział Ludomir Kiesewetter – jeden z pionierów miejscowego sportu rowerowego. Właśnie on został upoważniony do rozpoczęcia starań o zalegalizowanie klubu cyklistów i uzyskanie zezwolenia na otwarcie cyklodromu.

Wkrótce opracował więc projekt ustawy wzorowanej na statutach działających już towarzystw. Jednocześnie, w oczekiwaniu na rejestrację klubu, przy ulicy Powiatowej (obecnie przy zbiegu Spokojnej i I Armii Wojska Polskiego) urządzono cyklodrom, czyli teren do jazdy wraz ogródkiem i bufetem. Koszty – ponad 600 rubli – pokryto ze składek cyklistów. Oraz cyklistek, bo wśród setki lubelskich rowerzystów naliczono cztery kobiety – dlatego też obiekt wyposażono w jeden rower damski.

Pięć rubli wpisowego

Pod koniec lipca 1893 roku Kiesewetter dał w miejscowej prasie ogłoszenie o pierwszym zebraniu: „O godzinie 8-mej wieczorem w czwartek 27 lipca r. b. w Hotelu Polskim pod numerem 5, uprzejmie proszę p.p. cyklistów tych, którzy na prośbie do J. W. Gubernatora Lubelskiego o wyjednanie dla Towarzystwa Lubelskiego Cyklistów w m-cu grudniu r. z. podpisali się, a to celem odbycia balotowania" (tym terminem określano głosowanie). W posiedzeniu, które zapoczątkowało formalną działalność LTC, wzięło ostatecznie udział 25 spośród 72 ówczesnych członków. Pierwszym prezesem Towarzystwa został mecenas Roman Zaremba, który pełnił w Lublinie rolę „konsula" działającego wówczas od siedmiu lat Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Na jednym z kolejnych zebrań ustalono barwy klubowe: „ubranie ma być koloru szarego, pas granatowy w dwóch odcieniach, pończochy granatowe i takiż lampas u czapki. Znak metalowy opatrzony będzie napisem i herbem miasta, nadto na kurtkach wyszyty ma być monogram L.T.C.".

Jak ustalił Leszek Ryński, kronikarz lubelskiego kolarstwa, pierwszy budżet towarzystwa zamknął się kwotą 2660 rubli. Największe wydatki wiązały się z utrzymaniem lokali, jednak uwzględniono też m. in. kupno bilardu (250 rubli) i prenumeratę czasopism (100 rubli). Dochody z cyklodromu niemal równoważyły jego utrzymanie, zyski przynosił również wspomniany bilard. Resztę pokrywało wpisowe (pięć rubli) i składki (od pięciu rubli rocznie dla członków prowincjonalnych do szesnastu – dla członków rzeczywistych).

Sztafeta z kopertą

Po kilku latach istnienia Lubelskie Towarzystwo Cyklistów prowadziło szeroką działalność oświatową i kulturalną. Lokal LTC stał się ważnym ośrodkiem życia towarzyskiego w Lublinie.

Jeździło się na łyżwach, uprawiało szermierkę, grało w kręgle i tenisa. Na czele pozostawało, rzecz jasna, kolarstwo uprawiane w formie wycieczek, jazdy na cyklodromie, zawodów szosowych i torowych.

W 1896 roku zorganizowano w Lublinie pierwsze zawody torowe – dziesięć biegów na różnych dystansach. Zamiejscowi rywale byli wyraźnie silniejsi. Trzy lata później przez miasto przebiegała trasa „wyścigu objazdowego", który można uznać za pierwszą wieloetapową imprezę w historii polskiego kolarstwa (w ciągu 54 godzin i 11 minut kolarze przejechali 1025 wiorst, czyli niespełna 1100 km).

Lubelscy cykliści ostrożnie podchodzili do wielkiej rywalizacji, zdając sobie sprawę, że wciąż wiele brakuje im do rowerzystów z innych towarzystw (prym wiedli członkowie Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów), jednak aktywnie wspierali organizację takich imprez i utrzymywali więzi z innymi ośrodkami. Ich manifestacją był zorganizowany w 1903 roku rajd gwiaździsty ze stolicy do siedzib poszczególnych towarzystw – Płocka, Radomia, Kielc, Piotrkowa, Zgierza, Łodzi i Lublina. Ten ostatni reprezentowany był przez dziesięciu cyklistów (ze 164 ogółem). Funkcję pałeczki, którą przekazywały sobie sztafety, stanowiła koperta z hasłem.

W kolejnych latach dwa kółka nabierały rozpędu – w 1905 roku Lublin gościł Zjazd Zaprzyjaźnionych Towarzystw Kolarskich, w 1908 zorganizowano kolejne wyścigi na miejscowym cyklodromie, by w 1910 roku oddać do użytku nowy obiekt – okrągły tor o jednakowym nachyleniu na całym obwodzie. Budżet LTC na tamten rok zamknął się kwotą 8 tysięcy rubli, a Towarzystwo liczyło blisko 200 członków.

Kolejne dokumenty pochodzą już z roku 1919. W wykazie stowarzyszeń istniejących przed 3 stycznia, pod pozycją 2., dotyczącą Lubelskiego Towarzystwa Cyklistów zapisano: „LTC w stanie nieczynnym – projektowane jest zebranie, które zadecyduje o likwidacji lub wznowieniu działalności". Brak jednak zapisów o działalności LTC w dwudziestoleciu międzywojennym.

Kolarze zamiast cyklistów

W roku 1947 nie było już cyklistów, dlatego w myśl postanowienia wojewody lubelskiego z 17 maja zarejestrowano Lubelskie Towarzystwo Kolarskie z siedzibą przy ul. Cyruliczej 3. Mieścił się tam warsztat rowerowy jednego z założycieli – Tadeusza Tuory. Wydano dokumenty, zdecydowano o wstąpieniu w szeregi Polskiego Związku Kolarskiego, zaplanowano przygotowania do wyścigu na trasie Chełm–Lublin. Z czasem impreza zadomowiła się w kalendarzu jako Wyścig Szlakiem Wyzwolenia i przetrwała znacznie dłużej niż powojenne wcielenie Towarzystwa – jego przyszłości nie udało się wymodlić.

„LTK rozpoczyna sezon mszą świętą w Jastkowie. Czynni członkowie udadzą się rowerami, miłośnicy sportu kolarskiego samochodem. Wyjazd o 8:00 z lokalu LTK" – zawiadamiał w 1948 roku „Sztandar Ludu".

W tym samym roku Lubelskie Towarzystwo Kolarskie było jeszcze organizatorem wyścigu o drużynowe mistrzostwo Polski. Lubelska ekipa zajęła w tych mistrzostwach trzecie miejsce.

Jednak już 27 lutego 1950 r. Zarząd Miejski zakomunikował w piśmie skierowanym do Urzędu Wojewódzkiego: „Zarząd Miejski powiadamia, że w/w Towarzystwo włączone zostało w 1949 roku do Zrzeszenia Sportowego »Ogniwo« i jako samodzielne stowarzyszenie nie istnieje. W związku z powyższym Zarząd Miejski stawia wniosek rozwiązania w/w Towarzystwa". Tak dobiegła końca krótka historia samodzielnego LTK. Na jej wznowienie trzeba było poczekać ponad 40 lat.

W kwietniu 1991 roku ze składu powstałego wcześniej Klubu Sympatyków Kolarstwa, wyłoniona została grupa założycielska Stowarzyszenia pod nazwą Lubelskie Towarzystwo Cyklistów.

W statucie zapisano, że „LTC jest kontynuatorem tradycji założonego 11 czerwca 1893 roku Lubelskiego Towarzystwa Cyklistów, a także działającego w latach 1946–1949 Lubelskiego Towarzystwa Kolarskiego" (do okresu działalności wliczono tu najwyraźniej okres działań zmierzających do rejestracji LTK w 1947 r.).

Dziś LTC należy do lubelskiego Okręgowego Związku Kolarskiego, który jest częścią struktury PZKol.

– Gdyby policzyć członków, którzy sumiennie płacą składki, uzbierałoby się może trzydziestu. Na ostatniej wigilii było nas kilkunastu – podlicza Janusz Gula, prezes LTC. – Z tego dziesięć osób ściga się regularnie, jednak, nie ma się co oszukiwać, średnia wieku jest dość wysoka. Nie mamy czym przyciągnąć młodych. W zamian za 60 złotych rocznej składki możemy co najwyżej zaoferować bezpłatny udział w wyścigach organizowanych przez Towarzystwo.

Jednym z nich jest szosowy Wyścig Legionów, który, podobnie jak statut LTC, nawiązuje do odległej historii. Odbywa się w rocznicę bitwy Legionów Polskich z wojskami rosyjskimi, która rozegrała się na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku pod Jastkowem k. Lublina.

– To jeden z kilku wyścigów, które organizujemy w sezonie. Zazwyczaj startuje 60–70 zawodników w różnych kategoriach wiekowych, wśród nich wielu gości z Białorusi i Ukrainy – mówi Janusz Gula.

W tym roku odbędzie się trzecia edycja. Prezes LTC liczy na to, że uda się połączyć ją z kolejnymi mistrzostwami LTC w jeździe na czas i na to, że latem do Lublina zjedzie setka kolarzy.

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń