Reklama

Żukowski: Wściekłość i wrzask

Prawdziwego człowieka w bokserze poznajemy dopiero po walce. Deontay Wilder udowodnił to kolejny raz po znokautowaniu Artura Szpilki.

Aktualizacja: 18.01.2016 05:37 Publikacja: 17.01.2016 18:34

Żukowski: Wściekłość i wrzask

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Ten sam sportowiec, który jeszcze kilka dni temu wydawał się prymitywnym dzikusem (skutecznie zresztą wspieranym przez Polaka), w kilku odpowiedziach na pytania Mateusza Borka z Polsatu udowodnił, że to, co działo się przed walką, było po prostu suflowaną mu grą.

Boks to okrutny i ryzykowny sport, bokser może w każdej walce stracić życie – to są w skrócie refleksje Wildera, plus uznanie dla Szpilki i wspierającej go polskiej publiczności.

Gdy słyszę takie słowa, wraca żal, że ludzie rządzący tym spektaklem uparli się, by sprzedawać boks, wykorzystując i podsycając w pięściarzach to, co najgorsze. Wielcy krzykacze, jak choćby Muhammad Ali, zawsze byli, było też miejsce na wzajemne prowokacje, ale dziś wulgarna stylizacja idzie za daleko.

Kiedy po walce Szpilki z Wilderem do ringu wszedł Tyson Fury i zaczął swoje błazeństwa, nawet ludzie, którzy go tam zaprosili, nie potrafili ukryć kpiarskich uśmiechów.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego w najbardziej mitotwórczym sporcie, o którym powstało tyle znakomitych książek i filmów, dziś liczy się przede wszystkim tania komedia, jest prosta: bo ta farsa przed walką dobrze się sprzedaje, bo zła krew łatwiej się przebija niż mądre słowa. I to nie jest wina bokserów. Oni, pomimo wszelkich bzdur, które mówią z własnej woli lub do których są przymuszani, często okazują się niegłupimi ludźmi, tylko by się o tym przekonać, musimy poczekać, aż padnie ostatni cios.

Reklama
Reklama

Nigdy dość przypominania, że w czasach pokoju ring to jedyne miejsce, gdzie człowiek w majestacie prawa może zabić człowieka, że boks to jedyny sport, w którym celem jest fizyczne unicestwienie rywala. Pomimo to oglądam wielkie walki, podziwiam wspaniałych bokserów, bo to igranie z losem ma magiczną siłę przyciągania.

Kiedy spokojny, elegancki Rosjanin Aleksander Powietkin mówi w Polsacie, że nie boi się Wildera, chwilę po tym, jak ten okrutnie znokautował Szpilkę, od razu mam ochotę zobaczyć ich pojedynek.

Z mojego punktu widzenia to, co powiedzieli po walce Wilder i Powietkin, jest o wiele lepszą promocją boksu niż udawana wściekłość i tępy wrzask.

Zobacz także:

Australian Open pod znakiem Radwańskiej i Janowicza?

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama