Chuligani straszą na Euro 2016

Rosjanie obiecują powrót, awanturują się Chorwaci i Węgrzy

Aktualizacja: 19.06.2016 22:45 Publikacja: 19.06.2016 19:41

Rosyjscy chuligani w akcji w Lille

Rosyjscy chuligani w akcji w Lille

Foto: AFP

Relacja z Francji

Euro 2016 jest jak podróż w czasie – przynajmniej jeśli chodzi o wydarzenia na trybunach i przede wszystkim na ulicach francuskich miast. Wydawało się, że bijatyki kibiców i chuliganów odeszły z europejskiej piłki wraz z latami 90. We Francji jednak wróciły ze zdwojoną siłą.

Ostatnim turniejem w równym stopniu naznaczonym przez problemy z agresywnymi kibicami były mistrzostwa świata w 1998 roku – też rozgrywane we Francji. To wtedy niemieccy kibice pobili francuskiego żandarma, policja aresztowała i skazała na pięć lat więzienia za umyślną próbę zabójstwa Markusa Warneckego – jednego z niemieckich chuliganów, który był prowodyrem starć. Był to najpoważniejszy incydent podczas francuskiego mundialu, ale niejedyny.

Podczas Euro już niestety jest jedna ofiara śmiertelna – zmarł angielski kibic skatowany przez rosyjskich chuliganów podczas trzydniowych starć w Marsylii. Francuskie służby deportowały 50 Rosjan do kraju, nałożyły na reprezentację karę dyskwalifikacji w zawieszeniu. Ale gdy zrobiło się ciszej o rosyjskich chuliganach, do głosu zaczęli dochodzić inni.

W Lille Niemcy zaatakowali kompletnie nieprzygotowanych na jakiekolwiek starcie ukraińskich fanów. Dwóch z nich w stanie ciężkim trafiło do szpitala. Race odpalili na stadionie Turcy – toczy się przeciwko nim postępowanie UEFA, a federacja zostanie z pewnością ukarana. W sobotę doszło do bójki między węgierskimi kibicami a stewardami, którzy kazali im zajmować miejsca zgodne z tymi, które mieli na biletach. Już na pierwszy rzut oka widać, że z Węgier przyjechał inny sort fanów niż z większości pozostałych krajów.

Podobnie jak z Chorwacji. Podczas spotkania drużyny z tego kraju z Czechami Chorwaci rozpoczęli na trybunach bójkę... między sobą.  Awantura wybuchła kilka minut przed końcem spotkania. Kibice odpalili race i petardy, kilkanaście z nich rzucili na murawę. Jedna raniła stewarda – według pierwszych doniesień może stracić oko.

– To nie byli kibice, tylko terroryści – powiedział wściekły selekcjoner Chorwacji Ante Cacić. Jego drużyna wygrywała 2:1, ale w doliczonym po zamieszkach czasie – sędzia dodał aż osiem minut – straciła gola i tylko zremisowała. – To zdarzało się już w przeszłości, widywaliśmy na stadionach nazistowskie symbole... Chuligani niszczą wszystko, co próbujemy zbudować. Chorwaci się za nich wstydzą – dodał trener.

Symbol zepsucia

Zamieszki na stadionie w Saint-Etienne mogą kosztować Chorwatów udział w turnieju. – Nawet nie wiemy, czy zagramy następny mecz – mówił pomocnik Ivan Rakitić. Decyzja ma zapaść dziś.  Dlaczego kibice przeszkadzali swoim piłkarzom, gdy ci byli blisko wygranej? Dlaczego bili się między sobą? Zdaniem chorwackich mediów zamieszki były planowane i są wyrazem frustracji kibiców reprezentacji. Tamtejsza piłka ich zdaniem grzęźnie w korupcyjnym bagnie, a krajowa federacja stała się dla jej szefów źródłem nielegalnego dochodu i bezpiecznym miejscem do załatwiania własnych interesów.

Symbolem zepsucia jest Zdravko Mamić, człowiek o mętnej reputacji, szara eminencja chorwackiego futbolu, bez którego wiedzy nie może zapaść żadna ważna decyzja. W Dinamie Zagrzeb, najsilniejszym klubie tamtejszej ligi, pełnił już niemal każdą z możliwych funkcji – od wiceprezydenta przez dyrektora po właściciela. Z młodymi piłkarzami Dinama podpisywał kontrakty, zgodnie z którymi musieli oddawać mu dożywotnio część swojej pensji. Nawet już po transferach z klubu.

Odsunięcie Mamicia od władzy stało się – przynajmniej oficjalnie – obsesją chorwackich kibiców, a zamieszki na stadionie w Saint-Etienne były zaplanowane. Nawet organizatorzy przyznają, że dostali informację, iż mecz zostanie przerwany w 85. minucie przez chuliganów.

Wraca też niestety problem Rosjan. Przywódca kibiców Aleksander Szprigin, który został po spotkaniu z Anglią deportowany do Rosji, po wylądowaniu w Moskwie zapowiedział, że wróci do Tuluzy na mecz z Walią. „Guardian" pisze, że wielu spośród chuliganów na co dzień pracuje w służbach mundurowych Rosji, i łączy ich agresywne zachowanie z instrukcjami płynącymi z Kremla.

Na rosyjskich forach internetowych można przeczytać zapowiedzi chuliganów, że pojawią się w Marsylii przy okazji meczu Polski z Ukrainą. Z Polski z kolei docierają sygnały, że niezainteresowani od lat meczami reprezentacji kibice klubowi ruszyli w stronę stolicy Lazurowego Wybrzeża. Pytanie, czy francuskie służby uprzedzą ewentualne starcie czy znów – jak w przypadku wojen Anglików z Rosjanami – ograniczą się do ogrodzenia walczących kordonem i pilnowania, by zamieszki nie przeniosły się na inne części miasta.

Kibice polscy i ukraińscy nie żyją w zgodzie od lat. Punktem zapalnym jest oczywiście polityka – w środowiskach ultrasów naszych wschodnich sąsiadów panuje kult UPA i Bandery. Gdy Legia grała z Zorią Ługańsk w eliminacjach Ligi Europejskiej, na ulicach Kijowa (mecz był rozgrywany w tym mieście) trwała regularna wojna. I chociaż to Ukraińcy są w stanie wojny z Kremlem, fora chuliganów rosyjskich pełne są zapowiedzi wsparcia „ukraińskich braci"... Trudno zrozumieć, co siedzi w głowie kibica.

Francuscy policjanci i prokuratorzy z przestrachem mówili, że Rosjanie są „świetnie zorganizowani" oraz „mają doświadczenie walk ulicznych". O tym, że trenują sztuki walki, nikt nie mówił, bowiem widać to było gołym okiem.

My też mogliśmy się o tym przekonać już cztery lata wcześniej, na naszym Euro – a dokładniej w czasie bijatyki kibiców na warszawskim moście Poniatowskiego. Zgrupowani w czymś w rodzaju kilkudziesięcioosobowych oddziałów rosyjscy kibole wbiegli na most od strony Powiśla, atakując wszystkich, których napotkali na swojej drodze.

W samej Rosji takich rozrób nie widziano już dawno. Najsłynniejszą było zdemolowanie centrum Moskwy, po przegranej z Japonią na mistrzostwach świata w czerwcu 2002 roku. Tłum kibiców zniszczył m.in. japońską restaurację i palił japońskie samochody. Wtedy chyba na Kremlu postanowiono coś zrobić z potężną, nieokiełznaną siłą, która była w stanie opanować centrum stolicy i powybijać szyby w strzeżonym budynku parlamentu. Kibole długo wydawali się naturalnymi sojusznikami władz, prezentując przy każdej okazji swoje antyzachodnie nastroje, a nawet dając się wykorzystywać rosyjskim służbom specjalnym w różnych akcjach (jak na przykład kibice moskiewskiego Dynama, których namówiono w 1999 roku. do manifestacji pod budynkiem amerykańskiej ambasady).

Bojowi chłopcy

W 2007 roku powstało Ogólnorosyjskie Zrzeszenie Kibiców, na którego czele stanął szef „fanatów" (czyli kiboli) moskiewskiego Dynama Aleksander Szprigin. Pod pseudonimem Komancz (nadanym mu z powodu smagłej cery) znany był nie tylko wśród kibiców, ale i w środowiskach nacjonalistycznych oraz w partii Władimira Żyrinowskiego, do której wstąpił.

Przed Euro w Polsce i na Ukrainie reprezentował już taką siłę połączonych kibiców piłki nożnej, że ówczesny premier Władimir Putin obiecał mu „jeden–dwa samoloty z Aerofłotu, nie zbiednieją od tego" – za darmo, by przewieźć wybranych kibiców do Polski. Tak samo było obecnie, zwarta grupa kibiców przyleciała do Francji jednym samolotem. Bilety były za darmo, a noclegi dofinansowane przez nieznanych sponsorów.

W zamian za przywileje materialne Szprigin spacyfikował środowisko rosyjskich kibiców. Skończyły się uliczne bójki po meczach, ale za to rozkwitły „ustawki" w odludnych miejscach, z których nagrania z dumą prezentowano w internecie. Nikt nikogo nie ścigał w Rosji z powodu udziału w nich.

W tłumie rosyjskich kibiców we Francji cały czas wyróżniają się niewielkie, za to dobrze zorganizowane grupy „zapiewajłów". Sami Rosjanie nie za bardzo wiedzą, kto to jest, ale cieszą się, bo „chłopcy są bojowi".

„Dobrze poinformowany koleś z poważnej instytucji powiedział mi, co następuje: wiadomo, że z Rosji do Marsylii wysłano grupę 150 przygotowanych ludzi. Nic dziwnego, że wyszkoleni i zorganizowani pobili angielskich kibiców" – opowiadał jeden z kibiców Dynama, który Euro ogląda w domu.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie