Francuska stolica od lat kandyduje bezskutecznie (szczególnie bolesna była porażka z Londynem rywalizacji o igrzyska 2012), a teraz jedynym poważnym kontrkandydatem Paryża jest Los Angeles. Pozostający formalnie na placu boju Budapeszt, praktycznie się nie liczy.
Kalifornia w wyścigu kandydatów o Biały Dom opowiedziała się wyraźnie za Hillary Clinton, a mer Los Angeles, demokrata Eric Garcetti twierdzi, że Międzynarodowy Komitet Olimpijskie (MKOl) dwa razy zastanowi się zanim odda igrzyska krajowi rządzonemu przez Trumpa. Prezydent MKOl Niemiec Thomas Bach w trakcie kampanii wyborczej wypowiedział słowa, które można zinterpretować jako wyraz niechęci wobec prezydenta elekta. Bach mówił o samolubnym świecie i ludziach, którym wydaje się, że są lepsi od innych, gdy Trump wygłaszał swe tyrady przeciwko Meksykanom i muzułmanom.
Los Angeles organizowało już igrzyska dwukrotnie w latach 1932 i 1984, a te drugie zapisały się w historii jako jedyne w całości finansowane ze środków prywatnych. Ich bossem był Peter Ueberroth, który stał się gwiazdą, bo zarobił pomimo bojkotu imprezy przez ówczesne kraje socjalistyczne ze Związkiem Radzieckim na czele (wystartowali tylko Chińczycy i Rumuni).
Kolejną sprawą ważną dla sportu jest walka z korupcją i farmakologicznym dopingiem. W obu Stany Zjednoczone odgrywają kluczową rolę. Skandalu w Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) i upadku Seppa Blattera by nie było, gdyby nie akcja departamentu sprawiedliwości USA. To właśnie amerykańskie śledztwo we współpracy z władzami Szwajcarii (tam znajduje się siedziba FIFA) doprowadziło do zatrzymań wielu skorumpowanych działaczy piłkarskich. Dochodzenie wciąż trwa i od determinacji amerykańskich władz zależy jak i kiedy się zakończy. Przestępcy chyba nie mogą liczyć na pobłażliwość. Kierującą śledztwem za kadencji Baracka Obamy prokurator generalną Lorettę Lynch zastąpi były mer Nowego Jorku Rudy Giuliani, znany pogromca nowojorskich gangsterów w latach osiemdziesiątych.
Po latach przymykania oka Ameryka ostatnio zaczęła też poważną antydopingową krucjatę. Karier lekkoatletki Marion Jones i przede wszystkim kolarza Lance’a Armstronga nie złamały kontrole, lecz zdecydowana akcja agend podległych państwu. Jeśli Ameryka wytrwa w tej determinacji, będzie to dobrym sygnałem dla świata sportu.