Hart na warcie

Borussia zremisowała z Manchesterem City 1:1, tracąc gola z rzutu karnego w ostatniej minucie. Wcześniej spudłował Robert Lewandowski

Aktualizacja: 04.10.2012 02:20 Publikacja: 04.10.2012 02:19

W 76. minucie Juergen Klopp otarł pot z czoła. Mogło być już po meczu. Borussia prowadziła z Manchesterem City 1:0, Ilkay Gundogan dośrodkował z prawej strony boiska, a Robert Lewandowski znalazł się oko w oko z Joe Hartem. Uderzył prawą nogą, tuż przy słupku, nawet nie trafił w bramkę.

Lewandowski zgodnie z oczekiwaniami – po tym, jak w ostatnim meczu ligowym z Borussią Moenchengladbach siedział na ławce rezerwowych – w Manchesterze wystąpił od pierwszej minuty. Grał bardzo dobrze, podobnie jak jego dwaj koledzy z reprezentacji Polski – Łukasz Piszczek i tym razem pracujący bardziej w defensywie Jakub Błaszczykowski.

Oglądać Lewandowskiego w akcji przyjechało dwóch ważnych trenerów. Jeden z Polski – Waldemar Fornalik chciał przyjrzeć mu się przed meczem eliminacji mistrzostw świata z Anglią. Dla przyszłości polskiego napastnika ważniejsza jednak była obecność Alexa Fergusona. Szkot z Manchesteru United na trybunach trochę ziewał, ale jeśli rzeczywiście przymierza Lewandowskiego do swojej drużyny, pudło z końcówki spotkania nie powinno mieć wielkiego wpływu na ocenę jego gry.

Jeszcze w pierwszej połowie Borussia powinna prowadzić trzema golami. Za każdym razem kluczowym podaniem popisywali się Polacy, za każdym razem wybierali jednak Mario Goetzego, który w środę wieczór akurat nie miał szczęścia. Dwa razy drogę do bramki otwierał mu Lewandowski, raz Piszczek – dwa razy piłka trafiała w słupek, raz wyśmienicie obronił Hart.

Borussii w poprzednim sezonie Ligi Mistrzów zarzucało się brak dojrzałości. W tym zdaje maturę bez poprawki. Klopp powtarzał, że chociaż wie, z kim przychodzi mu grać, ma pomysł na to, jak wywieźć z Manchesteru korzystny rezultat. Mistrzowie Niemiec w starciu z mistrzami Anglii nie zarzucili swojego atrakcyjnego stylu gry, ale pozwolili gospodarzom poczuć, jakby to oni dyktowali warunki. City przez całe spotkanie przeważało w posiadaniu piłki, traciło ją jednak głupio, a akcja natychmiast przenosiła się pod pole karne Harta. Manchester prowadził grę przez 66 procent meczu, jednak to Borussia strzelała częściej i celniej.

Jeżeli wczorajszy mecz miał być polską przygrywką przed spotkaniem reprezentacji z Anglią, dowiedzieliśmy się, że nasi rywale będą mieć w bramce fachowca, jakiego brakowało im od lat. Hart miał szczęście przy wspomnianych strzałach w słupek, ale piłka po uderzeniach, które bronił – między innymi Lewandowskiego w doliczonym czasie gry – mogła wpadać do siatki i nikt nie miałby pretensji do bramkarza.

Goście prowadzili od 61. minuty, kiedy trochę przypadkowo piłka trafiła do Marco Reusa. Nowy gwiazdor Dortmundu, do tej pory jeden z najsłabszych w drużynie, zrobił, co do niego należało – pobiegł w kierunku bramki, nie dał się wyprzedzić i swoim strzałem uciszył trybuny.

Kiedy kibice City obudzili się z krótkiej drzemki, przestali dopingować, a zaczęli gwizdać na swoich zawodników. Dawno nie widzieli, by na Etihad Stadium przyjechała drużyna tak bezczelna jak Borussia. To goście przeważali, a łatwość, z jaką radzili sobie z atakami piłkarzy Roberto Manciniego, aż irytowała. Z?Sergio Aguero doskonale radził sobie Piszczek, a kiedy już gospodarze znajdowali się w doskonałych sytuacjach, jak David Silva w końcówce pierwszej połowy – nie trafiali w bramkę.

W?81. minucie Mancini wysłał na boisko Mario Balotellego. Jego brak w pierwszym składzie był trochę zaskoczeniem, ale trener Manchesteru postawił na Edina Dżeko, licząc na jego doświadczenie wyniesione z Bundesligi. Balotelli wielkiej różnicy w grze nie zrobił, ale kiedy w ostatniej minucie Neven Subotić przypadkowo dotknął piłkę ręką w polu karnym, to reprezentant Włoch ustawił ją i przygotowywał się do strzału. Jeszcze próbował wyprowadzić go z równowagi Roman Weidenfeller, ale Balotelli trafił pewnie i mecz zakończył się remisem.

– Nie wystarczy mieć umiejętności. Trzeba jeszcze walczyć. Dortmund był od nas lepszy – mówił po meczu Mancini. Klopp na konferencji pojawił się zdenerwowany. Stwierdził, że wynik go irytuje, ale sposób, w jaki grała jego drużyna, to wielki krok do przodu.

– Teraz w szatni wszyscy siedzą załamani, ale udowodniliśmy wreszcie, że możemy rywalizować na tym poziomie. W?następnej kolejce gramy z Realem Madryt i będziemy spokojniejsi – tłumaczył Reus.

Real wygrał z Ajaksem w Amsterdamie na luzie – 4:1, trzy gole strzelił Cristiano Ronaldo. Inni galaktyczny zespół – Paris Saint-Germain – przegrał z Porto 0:1, a Milan odrodził się w Petersburgu, pokonując Zenita 3:2.

GRUPA A:

Dynamo Kijów – Dinamo Zagrzeb 2:0 (O. Gusiew 3, J. Pivarić 33 samobójczy),


FC Porto – PSG 1:0 (J. Rodriguez 83).

GRUPA B:

Arsenal – Olympiakos Pireus 3:1 (Gervinho 42, L. Podolski 56, A. Ramsey 90),
Schalke – Montpellier 2:2 (J. Draxler 26, K. J. Huntelaar 53 z karnego – K. A. Fana 13, S. Camara 90)

GRUPA C:

Zenit Sankt Petersburg – Milan 2:3 (Hulk 45, R. Szirokow 49 – U. Emanuelson 13 S. El-Shaarawy 16, T. Hubocan 75 samobójczy),
Anderlecht – Malaga 0:3 (Eliseu 45 i 64, Joaquin 56 z karnego).

GRUPA D:

Ajax Amsterdam – Real Madryt 1:4 (N. Moisander 56 – C. Ronal- do 42, 79 i 81, K. Benzema 48),
Manchester City – Borussia Dortmund 1:1 (M. Balotelli 90 z karnego – M. Reus 61)

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?