Nowobogaccy z Gdańska pokonali Zawiszę w Bydgoszczy 2:0 i przynajmniej chwilowo tlący się już powoli pożar został ugaszony.
Lechia to zagadka. Tak naprawdę do dziś nie wiadomo, kto jest właścicielem klubu. Oficjalnie dziennikarzom jako taki został przedstawiony Franz Josef Wernze, ale niemiecki biznesmen przyznaje, że właścicielem klubu jest konsorcjum, w skład którego wchodzą podmioty z Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii i Portugalii.
Ponieważ konsorcjum zostało założone na mocy prawa szwajcarskiego, nie ma obowiązku podawać jakichkolwiek informacji o udziałowcach. Na swojej pierwszej konferencji prasowej w Gdańsku Wernze przyznał, że o losach klubu decydować będą ludzie znający się na piłce i z futbolu żyjący.
Innymi słowy menedżerowie oraz agencje menedżerskie. Jak działa Lechia, mogliśmy się przekonać w tygodniu poprzedzającym mecz z Zawiszą.
Nieudany ?eksperyment
W Bydgoszczy w barwach Lechii debiutowało trzech piłkarzy – lewy obrońca Miranda, skrzydłowy Filip Malbasić oraz napastnik Antonio Colak. Brazylijczyk pojawił się w klubie dziesięć dni przed meczem z Zawiszą, Malbasić osiem, a chorwacki napastnik w pierwszym treningu z nowymi kolegami wziął udział trzy dni przed ligowym meczem. Portugalski trener Joaquim Machado jednak uznał, że to wystarczający czas, by nowi zawodnicy zostali rzuceni na głęboką wodę. Jak się szybko okazało, musiał wycofywać się z tych koncepcji.