Po zwycięstwie z Serbią selekcjoner nie puścił najlepszych zawodników do domów – jak to miało miejsce chociażby podczas poprzedniego, listopadowego zgrupowania, gdy po meczu z Islandią przeciwko Czechom zagrał już drugi garnitur piłkarzy.
A propos – wczoraj głównym punktem zgrupowania były przymiarki garniturów na Euro, a także sesja zdjęciowo-reklamowa dla producenta. Kolejny raz Nawałka nie mógł więc przeprowadzić treningu na boisku, a ten jedyny przed meczem z Finlandią odbędzie się dziś wieczorem.
Sobotnie spotkanie to szansa dla selekcjonera, by sprawdzić zawodników, którzy nie mieli szansy pokazać się w środę w Poznaniu. Przed publicznością we Wrocławiu zaprezentuje się chociażby Filip Starzyński, dobry w polskiej lidze i – jak wielu innych – po bolesnym zderzeniu z zachodnim futbolem. Ofensywny pomocnik, który zachwyca w Zagłębiu Lubin, nie dał sobie rady w Mechelen, przeciętnym zespole z Belgii, i wrócił do ekstraklasy.
Gdy Leo Beenhakker był trenerem reprezentacji, polscy eksperci i kibice podśmiewali się z jego określenia „international level". Tymczasem okazało się, że Holender miał rację. Tempo gry w naszej lidze, konkurencja na treningach, intensywność zajęć nie mogą się równać z tym, co się dzieje na Zachodzie. Starzyński jest tego kolejnym dowodem.
Finlandia przyjechała do Wrocławia w najsilniejszym składzie – z dwoma znanymi z występów w ekstraklasie zawodnikami – Paulusem Arajuurim z Lecha Poznań oraz Kasperem Hamalainenem z Legii Warszawa.