Burza mózgów odbyła się zaraz po śniadaniu. Selekcjoner razem z asystentami ponad godzinę analizował ostatnie wydarzenia. Rozmawiał z Jakubem Błaszczykowskim przez telefon i umarły ostatnie nadzieje, że pomocnik Borussii pojawi się na zgrupowaniu. Badania w Dortmundzie potwierdziły, że kontuzja kostki kapitana reprezentacji jest poważna i Błaszczykowski będzie pauzował przez sześć tygodni.
To, że za Marka Saganowskiego, który ma problemy z sercem, powołanie dostanie Arkadiusz Milik z Górnika Zabrze, było pewne wcześniej. Pomysł z Jakubem Koseckim pojawił się po ostatniej ligowej kolejce, kiedy syn byłego kapitana reprezentacji strzelił dla Legii dwa gole w meczu z Wisłą Kraków.
Kosecki nie jest już młodym-zdolnym. To zawodnik, który od czterech lat był blisko pierwszego zespołu z Łazienkowskiej, ale ciągle brakowało mu czegoś, by przekonać do siebie trenerów. Był wypożyczany do ŁKS, Lechii Gdańsk i kiedy zrozumiał, że z silniejszymi od siebie musi się ścigać, a nie walczyć bark w bark, stał się piłkarzem pełną gębą.
Ma tylko 168 centymetrów wzrostu, koledzy z Legii żartują, że ubiera się w „Zarze Kids", bo waży 60 kilogramów. Nie wiadomo, jak Fornalik widzi jego rolę w kadrze na Anglię, ale że w ogóle znalazł się w reprezentacji, to kolejny sygnał dla piłkarzy z polskiej ligi. U tego trenera liczy się aktualna forma, powołał przecież Waldemara Sobotę, Pawła Wszołka, Adama Dancha, Łukasza Skorupskiego czy Arkadiusza Milika. – Nie przeoczyliśmy nikogo. W Warszawie są już wszyscy, którzy na to zasługiwali – mówi Fornalik.
Polacy mieszkają w hotelu Hyatt, tym samym, który był ich bazą na Euro. Problemy są jednak nowe, np. z bramkarzami. Bliżej wyjściowego składu jest podobno rezerwowy ostatnio w PSV Eindhoven Przemysław Tytoń, ale za Tomaszem Kuszczakiem przemawia to, że regularnie gra w Brighton.