Żenada narodowa

Mecz przełożony na dziś na godz. 17.00, bo nikt nie przewidział deszczu i nie zamknął dachu

Publikacja: 17.10.2012 01:42

Kibice nie mieli wątpliwości, co należało zrobić, by mecz odbył się wczoraj na stadionie, który kosz

Kibice nie mieli wątpliwości, co należało zrobić, by mecz odbył się wczoraj na stadionie, który kosztował 2 miliardy złotych

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Stadion w Warszawie jako jedyny z polskich obiektów wybudowanych na Euro 2012 ma zasuwany dach. Reprezentacja Polski zagrała pod nim pierwszy mecz na czerwcowym turnieju – z Grecją.

Po remisie 1:1 piłkarze narzekali, że było duszno. Być może dlatego w poniedziałek zarówno Polacy, jak i Anglicy zapytani przez delegata FIFA Danijela Josta ze Słowenii, czy dach ma być zasunięty, odpowiedzieli stanowczo: nie. Ostateczna decyzja niekoniecznie należała jednak do niego, z drużynami tylko się konsultował.

– Adrian Bevington z angielskiej federacji przyznaje: – Rzeczywiście, w poniedziałek zapytano nas o dach. Zasugerowaliśmy, żeby był otwarty, to przecież standard.

Wczoraj nie było już żadnych konsultacji. Jost przyjechał na stadion dwie godziny przed meczem. Deszcz padał od kilku godzin i powoli zamieniał się w ulewę. Na boisku zaczęły powstawać kałuże. Murawa położona specjalnie na mecze z RPA i Anglią ma bardzo cienką warstwę, podobno dziesięć razy cieńszą niż podczas Euro. Woda nie wsiąkała.

– Zabrakło mądrego gospodarza. Jasne jest, że PZPN będzie przesuwał winę na delegata, ale to nieprawda, że drużyna gości ma tyle samo do powiedzenia co gospodarze. Chodzi o to, żeby stadion spełniał wytyczne FIFA. Jeśli chce się grać wszystkie mecze pod dachem, to można. Gospodarze mogli wpływać na delegata, by zamknąć dach, ale widocznie nie mieli wiedzy o pogodzie albo nie chcieli jej mieć – mówi „Rz" jeden z naszych informatorów.

Godzinę przed meczem na boisku pojawili się Joe Hart i Przemysław Tytoń, po chwili wybiegła na rozgrzewkę cała reprezentacja Polski. Włoski sędzia Gianluca Rocchi pojawił się jednak tylko po to, żeby dwa razy rzucić piłkę i zaprosił piłkarzy do szatni. Poza Hartem żaden Anglik nie wyszedł nawet z szatni. Roy Hodgson w rozmowie z angielską telewizją powiedział, że nie chce grać w takich warunkach.

Rocchi badał boisko jeszcze dwa razy. O 21 i o 21.45, nie wiadomo, na co liczył, skoro deszcz nie przestawał padać, na murawie nie wykonywano żadnej pracy, a dach nie zaczął się zasuwać. Angielskie media nazwały go clownem, według nich kpił z inteligencji kibiców i nie szanował ich czasu.

– Decyzję o tym, że dach będzie otwarty, delegat podjął w poniedziałek. Oczywiście, że można było ją zmienić, ale dachu nie da się zamknąć w trakcie silnych opadów i wiatru ze względu na obciążenie wodą. Stadion posiada specjalny system, który pozwala osuszyć boisko w pół godziny, ale dach musiałby być zasunięty – tłumaczy Agnieszka Olejkowska, rzecznik PZPN.

Kiedy zapadła decyzja, że mecz nie odbędzie się we wtorek wieczorem, delegat, sędzia i przedstawiciele obu drużyn zaczęli debatować nad nowym terminem. Anglicy chcieli grać w środę, o 17., żeby piłkarze mogli wrócić wieczorem do swoich klubów i w spokoju przygotowywać się do ligowej kolejki. Polacy woleli grać 14 listopada.

To termin FIFA, w którym ani my, ani Anglicy nie mamy zaplanowanych meczów o punkty, ale sparingi – Polska z Urugwajem w Gdańsku. Waldemar Fornalik być może liczył, że do listopada kontuzje wyleczą Jakub Błaszczykowski i Maciej Rybus, ale delegat FIFA wybrał opcję zaproponowaną przez Anglików. Mecz odbędzie się dzisiaj.

– To decyzja zgodna z wytycznymi FIFA. Zagramy o 17. Według prognozy pogody około północy deszcz przestanie padać, wtedy dach zostanie zamknięty, a boisko osuszone – mówi Olejkowska. Obie drużyny wyraziły już zgodę na grę przy zasuniętym dachu.

Największy problem jest jednak z kibicami, którzy przyszli wczoraj na stadion. Gdy ogłoszona została decyzja o przełożeniu meczu, trybuny zaczęły skandować „Złodzieje!". Wielu fanów przyjechało na mecz spoza Warszawy, wzięło urlop w pracy, wykupiło noclegi. Nie wszystkich stać na kolejny dzień pobytu w stolicy. Wczoraj wieczorem nie było jeszcze wiadomo, czy mecz w ogóle odbędzie się przy udziale publiczności, bo na każdą imprezę zgodę musi wydać policja.

– Proszę śledzić stronę internetową PZPN i media. Teraz nie wiem, w jaki sposób kibice będą wpuszczani na stadion. Prosimy o zachowanie biletów, ale przecież wiemy, że niektórzy mogli wyrzucić je do kosza. Trwają rozmowy z policją, poinformowany został sztab zarządzania kryzysowego – mówiła Olejkowska.

Ani rzecznik PZPN, ani rzecznik angielskiej federacji nie potrafili dać żadnej rady kibicom z Anglii. Bevington tłumaczył się angielskim dziennikarzom, dlaczego fani nie zobaczyli żadnego piłkarza poza Hartem. Mówił, że nikt nie chciał okazać im braku szacunku, ale i tak na pewno dzisiaj na Wyspach rozpęta się piekło.

– Pierwszy raz przeżywam taką sytuację, że mecz przełożony jest na następny dzień. Wszystko postawiono do góry nogami. Współczuję kibicom, którzy poświęcili czas i pieniądze. Nie jest to też komfortowa sytuacja dla zawodników, którzy przygotowują się na dany dzień, są skoncentrowani, a później ktoś przekłada spotkanie – mówił przed kamerami Fornalik. Obaj trenerzy dostali zgodę na zmianę wyjściowych jedenastek.

Otwarty dach podczas ulewy na Stadionie Narodowym na dziesięć dni przed wyborami nowego prezesa PZPN doskonale wpisuje się w całą kadencję Grzegorza Laty. Wszystko wskazuje na to, że nikt nie panował nad organizacją najważniejszego meczu tej jesieni. Skoro i tak nie uda się utrzymać władzy, to po nas choćby potop. Wczoraj widać było różnicę w organizacji zawodów przez UEFA (była gospodarzem stadionów podczas Euro) i PZPN.

Spotkanie przełożono na środę, 17 października, czyli 39. rocznicę meczu na Wembley.

 

Składy zgłoszone przez trenerów przed meczem, który miał odbyć się wczoraj.

Polska: Przemysław Tytoń; Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Kamil Glik, Jakub Wawrzyniak; Eugen Polanski, Grzegorz Krychowiak; Paweł Wszołek, Ludovic Obraniak, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski.

Anglia: Joe Hart; Glen Johnson, Joleon Lescott, Phil Jagielka, Ashley Cole; James Milner, Michael Carrick, Steven Gerrard, Tom Cleverley; Wayne Rooney, Jermain Defoe.

Stadion w Warszawie jako jedyny z polskich obiektów wybudowanych na Euro 2012 ma zasuwany dach. Reprezentacja Polski zagrała pod nim pierwszy mecz na czerwcowym turnieju – z Grecją.

Po remisie 1:1 piłkarze narzekali, że było duszno. Być może dlatego w poniedziałek zarówno Polacy, jak i Anglicy zapytani przez delegata FIFA Danijela Josta ze Słowenii, czy dach ma być zasunięty, odpowiedzieli stanowczo: nie. Ostateczna decyzja niekoniecznie należała jednak do niego, z drużynami tylko się konsultował.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum