– Chelsea nie jest już tak groźna jak kiedyś – przekonywał przed meczem na Stamford Bridge Alex Ferguson. Meczem drużyn, które zdobyły siedem z ośmiu ostatnich tytułów mistrzowskich w Anglii.
United po 12 minutach prowadzili 2:0, wystarczyły dwa strzały Robina van Persiego (po pierwszym piłka odbiła się jeszcze od słupka, a później od stojącego przed bramką Davida Luiza). Chelsea chciała uciec przed porażką. Nadzieję dał jej piękny gol Juana Maty z rzutu wolnego przed przerwą i trafienie Ramiresa na początku drugiej połowy. Ale została z niczym, bo Mark Clattenburg najpierw niesłusznie wyrzucił z boiska Fernando Torresa, myśląc, że Hiszpan próbuje wymusić faul, a potem uznał bramkę Javiera Hernandeza ze spalonego. Czerwone Diabły do prowadzącej w tabeli Chelsea tracą już tylko punkt.
Sędzia wystąpił też w roli głównej w derbach Liverpoolu. Ale tam akurat bramki nie uznał – po trafieniu Luisa Suareza w doliczonym czasie Andre Marriner odgwizdał spalonego, którego nie było. Liverpool powinien pokonać Everton 3:2.
Nie ma już w ligach zagranicznych drużyny, która mogłaby się pochwalić kompletem punktów. Kryzys dopada nawet największych. Bayern, który wygrał pierwsze osiem meczów sezonu, w niedzielę niespodziewanie przegrał z Bayerem Leverkusen 1:2 – pierwszy raz u siebie od 1989 r. „Nieszczęście nazywa się Boateng" – napisał „Kicker". Obrońca Bayernu strzelił samobójczego gola w 86. minucie.