W lidze ukraińskiej Szachtar wygrał już 23 spotkania z rzędu, żaden klub na świecie nie ma teraz dłuższej serii. We wszystkich rozgrywkach tego sezonu nie wygrał tylko raz: z Juventusem w Lidze Mistrzów zremisował 1:1.
W poprzedniej kolejce LM pokonał Chelsea 2:0, jest liderem grupy i jeśli dziś nie przegra w Londynie, będzie bardzo blisko awansu do rundy pucharowej. Udało mu się to dotychczas tylko raz, dwa lata temu. Ale nawet wtedy nie grał tak dobrze jak teraz, stwarzając sobie tyle sytuacji, spychając każdego rywala do obrony.
Pod tym wszystkim jest podpis jednego z najbardziej niedocenianych trenerów w Europie. Tego, który zastał osiem lat temu Szachtar z jednym mistrzostwem, na starym stadionie Olimpijskim, z piłkarzami ze wschodniej Europy i z właścicielem, którego ręce świerzbiły, i jeśli wytrzymywał z jednym trenerem sezon, to już było dobrze.
Zostawi Szachtar – jeśli go kiedyś zostawi – jako seryjnego mistrza Ukrainy, z Pucharem UEFA z 2009, na kosmicznym stadionie, z zaciągiem świetnych Brazylijczyków.
Świetnych i kupionych tanio, bo Mircea Lucescu nauczył Rinata Achmietowa nie tylko cierpliwości, ale też tego, że nie warto przepłacać. Szachtar mógłby mieć każdego, ale rzadko płaci więcej niż 10 mln euro, a jeśli już drogo kupi, to jeszcze drożej sprzedaje.