Pierwszy raz może się zdarzyć, że obrońcy tytułu pożegnają się z Ligą Mistrzów już po rundzie grupowej. Niewiele trzeba: wystarczy, że za dwa tygodnie pewny już awansu Szachtar zremisuje z Juventusem. Przy takim wyniku – i oczywiście również przy zwycięstwie Juventusu – Chelsea odpada, nieważne jak wysoko pokona Nordsjaelland.
Roberto di Matteo przelicytował: póki dowodził Chelsea jak oblężoną twierdzą, wygrywał. Ligę Mistrzów podbił w poprzednim sezonie uporem, nie pięknem. A potem chciał się Romanowi Abramowiczowi odwdzięczyć, próbując zbudować drużynę do podziwiania. Skończyło się tym, że tej efektownej Chelsea gole strzela ostatnio kto chce i jak chce. Juventus pierwszą zdobył po rykoszecie – strzelał brodaty Andrea Pirlo, odbijał Fabio Quagliarella – drugą po pięknym rajdzie Kwadwo Asamoaha i strzale Arturo Vidala, trzecią po kontrataku zakończonym przez rezerwowego Sebastiana Giovinco. Może dzięki temu zwycięstwu ktoś sobie wreszcie przypomni, że świat nie kończy się na Premiership i że jest taka drużyna, która wygrała ostatnio ligę w imponującym stylu, jest liderem również w tym sezonie, ze swojego stadionu zrobiła twierdzę, dała kręgosłup reprezentacji Włoch – wicemistrzom Europy. Serie A mocno ostatnio podupadła, ale Juventus nie jest tylko jednookim wśród ślepców. Nie wygrywa się z Chelsea różnicą trzech goli ot, tak. Ostatni raz ta drużyna przegrała tak wysoko w LM 12 lat temu.
Znów najgłośniej było w grupie E o Szachtarze, ale nie z powodu zwycięstwa ani awansu, tylko gola Luiza Adriano. Było wówczas 1:0 dla Nordsjaelland, był rzut sędziowski, bo wcześniej arbiter przerwał grę, by można było udzielić pomocy piłkarzom, którzy się zderzyli. Przed przerwaniem piłkę mieli Duńczycy, i Willian kopnął ją po rzucie sędziego na ich połowę. A Adriano doskoczył do niej, minął zaskoczonych obrońców i pokonał bramkarza. Nikt się z nim nie chciał cieszyć, a trener Szachtara Mircea Lucescu – jak twierdzi duńska telewizja – krzyczał do swoich piłkarzy, że mają celowo stracić drugiego gola, by to rywalom wynagrodzić. Stracili, ale nie wyglądało to tak, jakby posłuchali trenera, raczej zostali ograni. Adriano strzelił potem jeszcze dwa gole, jak zwykle tej jesieni fantastyczny był Willian, ale wyjątkowo trudno się było wczoraj cieszyć razem z Szachtarem.
BATE Borysów mimo świetnego początku sezonu już odpadło z LM, wyprzedzone przez Valencię i Bayern. Bez problemu awansowała Barcelona, Leo Messi odmroził Moskwę, pokonał dwa razy bramkarza Spartaka i od rekordu wszech czasów Gerda Muellera – 85 goli w jednym roku – dzieli go już tylko pięć bramek.