Dymisja nad ranem

Roberto Di Matteo zwolniony. Rafael Benitez już leci do Londynu.

Aktualizacja: 21.11.2012 19:38 Publikacja: 21.11.2012 19:19

Luiz Adriano, czyli instynkt snajpera kontra fair play

Luiz Adriano, czyli instynkt snajpera kontra fair play

Foto: AFP

Pół roku po finale Ligi Mistrzów, w którym Chelsea niespodziewanie pokonała Bayern Monachium, piękny sen włoskiego trenera się skończył. We wtorek jego drużyna przegrała 0:3 z Juventusem Turyn i zachowała tylko matematyczne szanse na wyjście z grupy. Awans do fazy pucharowej zależy teraz od wyniku meczu Szachtara z Juventusem. Gdyby Chelsea odpadła z rozgrywek, pierwszy raz w historii obrońca trofeum nie przebrnąłby przez fazę grupową.

Di Matteo o zwolnieniu dowiedział się o czwartej nad ranem, kiedy razem z drużyną dotarł z lotniska w Londynie do ośrodka treningowego. Natychmiast się spakował. Klub wydał oświadczenie, w którym podziękował trenerowi za pracę i wyjaśnił przyczyny dymisji: „Ostatnie wyniki są nie do zaakceptowania. Właściciel i kierownictwo klubu uznały, że zmiana jest niezbędna, by drużyna szła w dobrym kierunku".

Natychmiast ożył Twitter. Rio Ferdinand nazwał ruch Romana Abramowicza szaleństwem. Inni trenerzy i piłkarze pisali, że zwolnienie kogoś, kto dał Chelsea historyczny triumf w Lidze Mistrzów po tak krótkim czasie, jest niewytłumaczalne. Di Matteo był dziewiątym trenerem ery Abramowicza, zostawił drużynę na trzecim miejscu tabeli Premiership, zaledwie cztery punkty za liderującym Manchesterem City.

Abramowicz w Di Matteo nigdy nie wierzył, oddał mu drużynę w marcu, ale nie przestał kusić Pepa Guardiolę, który odpoczywa z rodziną w Nowym Jorku po pracy w Barcelonie. Guardiola raczej nie da się namówić na prowadzenie Chelsea także teraz.

Drużynę najprawdopodobniej obejmie Rafael Benitez, który przerwał wykłady w Abu Zabi i wsiadł w samolot do Londynu. – Nie pracowałem dwa lata, bo interesują mnie tylko kluby, które walczą o najważniejsze trofea. Chelsea bez wątpienia taka jest – powiedział.

Równie dużo co o dymisji Di Matteo mówi się o golu Luiza Adriano dla Szachtara Donieck w meczu z Nordsjaelland. Brazylijczyk złamał zasady fair play – przejął piłkę, którą jego koledzy oddawali rywalom po rzucie sędziowskim, przebiegł pół boiska i strzelił gola. Nikt nie próbował mu przeszkadzać, Duńczycy stali skonsternowani.

Trener Szachtara Mircea Lucescu wezwał swoich piłkarzy do linii bocznej i kazał im stracić gola. Przez chwilę zanosiło się, że wielka wpadka fair play przerodzi się w pokaz poszanowania niepisanych zasad. Instrukcji trenera nie zrozumiał jednak Taras Stepanenko. Odebrał piłkę i rozpoczął akcję Szachtara.

Adriano nie rozmawiał z dziennikarzami, kolegom w szatni powiedział, że nie widział, kto podaje mu piłkę. Myślał, że gra została już wznowiona, a na to, że piłkarze Nordsjaelland nie próbowali mu przeszkadzać, w ogóle nie zwrócił uwagi.

Szachtar wygrał 5:2, był zdecydowanie lepszy i na tym opierał swoje tłumaczenie Lucescu. – Jest mi bardzo przykro, że zdobyliśmy tak kontrowersyjnego gola, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo i jesteśmy z niego dumni. Luiz Adriano tłumaczył mi, że zadziałał u niego instynkt napastnika. Planowaliśmy oddać gola, nie udało się, ale rywale i tak chwilę później zdobyli bramkę – powiedział.

Zapytany, czy zamierza jakoś ukarać swojego zawodnika, wściekł się. Pytał dziennikarza, czy kiedykolwiek grał w piłkę. Tłumaczył, że to pomyłka, która może przytrafić się każdemu. Stepanenko w strefie mieszanej przyznał, że popełnił błąd, odbierając piłkę rywalom, którym mieli oddać gola. – Stałem plecami do całego zdarzenia, nie wiedziałem, o co chodzi. Ale nie rozumiem, o co tyle szumu, przecież i tak byliśmy zdecydowanie lepsi – opowiadał.

Duńczycy mieli trochę inne zdanie. Trener Kasper Hjumland domagał się czerwonej kartki dla Adriano. UEFA na fair play jest wyczulona, ale nie wiadomo, jaką podejmie decyzję. Piłkarz nie złamał przepisów, ale pokazał brak szacunku dla dobrych obyczajów. Luizem Adriano interesowały się ponoć kluby Premiership, między innymi Liverpool i Arsenal. We wtorek w Lidze Mistrzów zrobił sobie kiepską reklamę.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum