Pół roku po finale Ligi Mistrzów, w którym Chelsea niespodziewanie pokonała Bayern Monachium, piękny sen włoskiego trenera się skończył. We wtorek jego drużyna przegrała 0:3 z Juventusem Turyn i zachowała tylko matematyczne szanse na wyjście z grupy. Awans do fazy pucharowej zależy teraz od wyniku meczu Szachtara z Juventusem. Gdyby Chelsea odpadła z rozgrywek, pierwszy raz w historii obrońca trofeum nie przebrnąłby przez fazę grupową.
Di Matteo o zwolnieniu dowiedział się o czwartej nad ranem, kiedy razem z drużyną dotarł z lotniska w Londynie do ośrodka treningowego. Natychmiast się spakował. Klub wydał oświadczenie, w którym podziękował trenerowi za pracę i wyjaśnił przyczyny dymisji: „Ostatnie wyniki są nie do zaakceptowania. Właściciel i kierownictwo klubu uznały, że zmiana jest niezbędna, by drużyna szła w dobrym kierunku".
Natychmiast ożył Twitter. Rio Ferdinand nazwał ruch Romana Abramowicza szaleństwem. Inni trenerzy i piłkarze pisali, że zwolnienie kogoś, kto dał Chelsea historyczny triumf w Lidze Mistrzów po tak krótkim czasie, jest niewytłumaczalne. Di Matteo był dziewiątym trenerem ery Abramowicza, zostawił drużynę na trzecim miejscu tabeli Premiership, zaledwie cztery punkty za liderującym Manchesterem City.
Abramowicz w Di Matteo nigdy nie wierzył, oddał mu drużynę w marcu, ale nie przestał kusić Pepa Guardiolę, który odpoczywa z rodziną w Nowym Jorku po pracy w Barcelonie. Guardiola raczej nie da się namówić na prowadzenie Chelsea także teraz.
Drużynę najprawdopodobniej obejmie Rafael Benitez, który przerwał wykłady w Abu Zabi i wsiadł w samolot do Londynu. – Nie pracowałem dwa lata, bo interesują mnie tylko kluby, które walczą o najważniejsze trofea. Chelsea bez wątpienia taka jest – powiedział.