Do Anglii przyleciał latem jako gwiazda Bundesligi, dwukrotny mistrz Niemiec z Borussią Dortmund. Kosztował 12 mln funtów, ale długo nie mógł się zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości. Złośliwi kpili, że został kupiony tylko w celach marketingowych, by sprzedać więcej koszulek na azjatyckim rynku, a nie strzelać gole. W pierwszych sześciu meczach trafił dwa razy, od października leczył kontuzję kolana.
Alex Ferguson przekonuje, że 23-letni Kagawa swoją prawdziwą wartość pokaże dopiero w przyszłym sezonie. Ale już jego ostatni występ dał szkockiemu menedżerowi Czerwonych Diabłów wiele powodów do radości. – Był fantastyczny – mówi Wayne Rooney, który w sobotę asystował przy dwóch bramkach Japończyka, a potem sam ustalił wynik. – Cały czas pokazywał się na pozycjach, z których mógł strzelać albo podawać. Z dużym spokojem wykańczał akcje.
Kagawa jest piątym Japończykiem w Premiership – po Hidetoshim Nakacie (Bolton), Junichim Inamoto (Arsenal, Fulham, West Bromwich), Kazuyukim Todą (Tottenham) i Ryo Miyaichim (Arsenal, ostatnio Wigan) – ale chyba z żadnym nie wiązano tak dużych nadziei. Żaden też nie stał się celebrytą. A wszystko za sprawą życiowej partnerki piłkarza Ameri Ichinose, występującej w filmach dla widzów dorosłych jako Ayaka Misora i Erika Kurisu. Takie rzeczy nie umykają uwadze angielskich dziennikarzy. Ichinose jest od Kagawy starsza o dwa lata, z miejsca trafiła do galerii WAGs. Tabloidy jeszcze nie raz zajrzą do ich sypialni.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę na boisko. Niewykluczone, że we wtorek Kagawa zagra w rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt. – Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mój hat-trick ucieszył Japonię – opowiadał po zwycięstwie nad Norwich. Prawdziwe szaleństwo może dopiero nadejść.