Grecka federacja ukarała piłkarza AEK Ateny za nazistowskie pozdrowienie, które zaprezentował po zdobyciu gola w sobotnim ligowym meczu z Verią. Jego drużyna wygrała 2:1, a Katidis strzelił zwycięską bramkę w 84. minucie.
Chwilę potem ściągnął koszulkę, podbiegł do trybun i wyciągnął rękę. Jego gest wywołał oburzenie i natychmiastową reakcję władz klubu. Katidis został wezwany na dywanik do prezesa AEK, a postępowanie wszczęła też grecka federacja. 19-letni piłkarz błyskawicznie zaczął się tłumaczyć, że nie miał pojęcia, co jego gest oznacza. - Gardzę faszyzmem. Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego, gdybym wiedział, co to oznacza. Wiem, jakie miałoby to konsekwencje i nigdy bym tego nie zrobił - napisał na Twitterze.
Według Katidisa, jego gest to było tylko pozdrowienie dla siedzącego na trybunach kolegi z drużyny Michalisa Pavlisa, który ma problemy ze zdrowiem. Zawodnika wziął w obronę niemiecki trener drużyny AEK. - To dzieciak, który nie interesuje się polityką. Prawdopodobnie zobaczył taki gest gdzieś w internecie i powtórzył go, nie zdając sobie sprawy z tego, co znaczy - powiedział Ewald Lienen.
W tłumaczenia Katidisa nie uwierzyła grecka federacja, która ukarała go dożywotnią dyskwalifikacją z występów we wszystkich reprezentacjach. To nie jest tylko symboliczna kara, bo Katidis to jeden z najzdolniejszych greckich piłkarzy młodego pokolenia, kapitan reprezentacji U-19, a ostatnio zawodnik kadry U-21.