Na organizacji meczu w Lidze Europejskiej Legia mogła zarobić nawet dwa miliony złotych. Decyzja UEFA, która za rasistowskie hasła na flagach i race zdecydowała się zamknąć stadion w Warszawie na jedno spotkanie, spowodowała, że Legia do meczu z Apollonem dopłaci znacznie więcej niż 150 tysięcy euro kary.
Kibice lubią Bogusława Leśnodorskiego, ale wiedzą, że prezes, który dopuszcza do takich sytuacji, wcześniej czy później będzie musiał za to odpowiedzieć. Starają mu się pomóc, jak mogą.
W kasach można kupić bilety na mecz z Apollonem, które nie upoważniają do wejścia na stadion. 20 złotych wydanych na pamiątkową wejściówkę upoważni natomiast do zniżek w sklepie z pamiątkami. Do wczoraj sprzedało się kilkaset biletów. To inicjatywa samych kibiców, podobnie jak propozycja podniesienia cen do końca sezonu o 5 złotych, co pozwoliłoby Legii chociaż w części pokryć straty spowodowane karą UEFA.
Nie jesteśmy mocarzami
– Mam nadzieję, że moja drużyna będzie grała tak jak ostatnio, czyli dobrze. Nie wiem jednak, jak zadziałają na nią puste trybuny. To będzie gorzej niż sparing. Pierwszy raz spotykam się z taką sytuację, brakuje mi słów, bo w ten sposób ułatwione zadanie będzie miał Apollon – mówił wczoraj trener Jan Urban.
Legia nie narzekała na losowanie grup. Od początku wiadomo było, że Lazio Rzym będzie poza zasięgiem, a walka o drugie miejsce premiowane awansem rozegra się między mistrzami Polski a Trabzonsporem. Apollonu nikt nie traktował poważnie – liga cypryjska jest w kryzysie. Jeśli marzy się o tym, by grać w Europie, takie mecze, jak dziś, trzeba po prostu wygrać.